Wstaję o brzasku, patrzę prosto na wschód, wychodzę z potrzasku. Kopałem sobie grób, nie dostrzegałem blasku. Każdy w sobie kryje potężną moc, niech ona ożyje. Biorę głęboki oddech, nie daję w szyję. Miałem już na to czas, póki co odkryłem że mogę dużo więcej, aż się zdziwiłem. Raduje się serce, chyba to wymodliłem. Światło wyprowadzi z cienia, ono otwiera przed tobą drogi prosto do zbawienia. Robiąc to samo nic się nie zmienia. Jak będzie trzeba, stanę do broni. Niematerialna sfera nie umarła, To nasze zmysły omamiane od dawna. Od małej iskry rozpala się prawda. Widać ją w oczach, to duszy zwierciadła. Dla mnie ołtarz jest pod grubym dębem. Jego korzenie sięgają dużo głębiej, niż nasze marne, materialne cele. Kołowrót, Swarzyca jest moim herbem, A ziemski ogród jest moim domem. Jeszcze nie skończyłem, dopiero zacząłem. Bardzo dobrze wiem skąd się wziąłem. Gwiezdnym pyłem wszystko jest stworzone.
Mój śpiew ukoi twoją rozpacz. Droga matko, nie płacz proszę. Rozpalmy święty ogień, niech zapłonie jak za dawnych lat. x2
(Jou, jou, jou) To ten moment gdzie (eah), liczy się całość, (nie) nie jednostka. Moje rymy, by rozgrzać twe serce (serce). Pochmurno, a ja w deszczu tańczę. Odczuwam to szczęście, czuję je całym sobą. Bez strachu że to przeminie. Łapię chwile ulotne jak mój hajs z konta. Ej ziom wystarczy tylko słowo, Drobna intencja by ogień znów w tobie zapłonął. Nie szukam guru, nie szukam swego miejsca. Najgorszą sytuację chcę otulić z poziomu serca. Trening postrzegania to, jakby wziąć na bary brata. Nie liczyła się sałata, wiedząc że dobro wraca. Mieć u boku brata to lepsze niż sałata. (Jou, jou)
Mój śpiew ukoi twoją rozpacz. Droga matko, nie płacz proszę. Rozpalmy święty ogień, niech zapłonie jak za dawnych lat. x2
(Oo ja) Dla władzy pogarda, bo ukrywa historię. A prawda jest jedna, jak jeden jest orzeł w godle. Nie marna była kraina, lecz groźna jak lew. Pamiętaj bracie, że w żyłach masz słowiańską krew. (hej) Dzisiaj poznaję na nowo swe pochodzenie. Hańbiłem kulturę, lecz przysięgam że to zmienię. Oczyszczam umysł z rządowych racji, by nie być ofiarą zbiorowej manipulacji. Żyłem jak tchórz, co lubił się uśmiercać. Nie wylewałem łez, chociaż slyszałem płacz serca. Zagubiona dusza jak słowiańskie zwyczaje. Lecz teraz dzięki braciom na nowo ten świat poznaję. Największym cudem jest matka natura. Można to dostrzec na łąkach, w lasach, w górach. Otworzyłem oczy, aby zobaczyć to piękno. Z utęsknieniem czekam na dni, które nadejdą. Pragnę tego jak spragniony wody, głodny chleba, a niewolnik świętej swobody. Jestem młody i wdzięczny za to co mam. Daj, ać ja pobruczę, a ty poczywaj. Hej.
Mój śpiew ukoi twoją rozpacz. Droga matko, nie płacz proszę. Rozpalmy święty ogień, niech zapłonie jak za dawnych lat. x2Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.