Nie obchodzi mnie to ile czasu mam na jedną zwrotę, głęboko wbijam w to jaka jest pogoda za oknem, nigdy swego nie dopnę mowa tutaj o marzeniach, bo z minuty na minutę swe plany na przyszłość zmieniam.
Udam jelenia by czuć się bardziej ambitnym, bo naprawdę w głębi serca jestem bardzo energiczny. Mój głośnik widzi, bo wciąż katuję go bitem, jestem niereformowany, no bo ciągle gwałcę replay.
I uwielbiam tą muzykę obadany w tym temacie, kiedy łapię za mikrofon płonę jak żurom w Polsacie. W prostym schemacie to normalny ze mnie człowiek, lubię zadawać pytania, chociaż w dupie mam odpowiedź,
Podobno nie mam serca, chyba zgubiłem wiesz? Nie wierzysz mi że mam, nie mogę zrobić EKG, chuj to wie, ja to wiem czyli łącznie jest nas dwóch, co dziś robisz tego nie wiem lecz na pewno będzie buch.
Słuch wyostrzony i to nigdy się nie zmienia, słuchawki wbite w głowę mam jak tabliczkę mnożenia, to lekarstwo na schorzenia, poparzenia, odmrożenia, dobry bit, dobry bas, dobry tekst ten świat zmienia.
Człowieku siema! Patrz jak lecę z tym tematem, rzucam gówno warte wersy taki marny ze mnie raper, nieraz jestem jak saper, bo często latam na bombie nieraz jak terrorysta, bo tą bombę noszę w sobie.
Czasami błądzę i znaleźć drogi nie umiem, w sumie pierdolę tą drogę, częściej błądzę po Youtubie, często za dużo mówię, japa mi się nie zamyka, napierdalam tym językiem tak jak ceramic musical.
W głośnikach dobita, chociaż poprawnie do bitu, mam problemy z ortografią z polskiego jestem do kitu, nie przerabiałem mitów, ani lektur nie czytałem, ciężko jest mi się przyznać, ale się opierdalałem.
Z natury jestem szczery, raczej żaden ze mnie smutas, od dziewczyny zamiast numer fona, wziąłem numer buta, bo to była fajna sztuka, chciałem wyrwać taką fokę, niestety było inaczej, fajną sztukę mam pod okiem.
Bit trzęsie blokiem, a ja na bitach konam, no bo blok się telepie, jakby miał kurwa Parkinsona, będę o tym nawijał, bo dopisuje humorek, wolę nawinąć pod bitem niż bawełnę na kołek.
Często olewam szkołę trzy języki mi pomogą, umiem polski, angielski i łacinę podwórkową, rap jest moją chorobą nabieram tempa nie zwalniam, taka choroba to może być nawet nieuleczalna.
Wersy lecą jak manna, to już najwyższa pora, żeby poleciały jak fan wyrzucony przez Sokoła. Mój rap to moja dola dobre lekarstwo na doła, taka terapia rapowa jest jak terapia szokowa,
Czyli terapia dźwiękowa beka z niektórych wymiękam, im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta, niczego się nie lękam - no dobra żartowałem, kiedyś zobaczyłem węża, prawie ze strachu zemdlałem.
Nie jaram się banałem, jak ja na dach na stosie, chociaż w sumie powinienem, no bo piękno tkwi w prostocie, w sumie to sam się dziwię, kiedy słyszę się na tracku,
- Kim ty w ogóle kurwa jesteś?! Pajacu!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.