[Intro] Wielu spomiędzy was Zdziwi albo zgoła przestraszy ten toast, Ale kto mi wierzy i ufa Ten go wzniesie ochotnie i powtórzy za mną
[Zwrotka 1: Koczur] Okej, oł, oł Kolejny pusty bit i znowu chwytam za mic'a To już monotonne, nie chce mi się rozpierdalać Jakieś głupie rapy dawać i pierdolić o tym rapy Ciągle gadać o zajawce, o numerach i tak dalej "Jak jest spoko to się przyjmie" - jak mi pisał kiedyś Janek Znów się ciśnie o technikę i o przekaz jakiś frajer Ale w sumie wyjebane, robię co chcę, bo mam banie Do tych tekstów, do melanży, a najbardziej to do panien Mówisz kolejny kawałek, że to samo, nic nowego No to jebnij sobie KLINa, naszą EPkę czy głębszego Przystanek Beverly Hills Dziś nie czuję nic Napieprzam a potem drin Ziomek szaman pali spliff I jest okej i jest git Moje sny, niespełnione ale do spełnienia Wszyscy same wyrzeczenia a ja chillout i marzenia I odfruwam gdzieś daleko Mam odpuścić ziom nic z tego weź podawaj kolejnego I już zamknij mordę Moja ksywa w całym rapie kurwa progres A na wolnych robię stary tobie pogrzeb Moje ruchy zapierdalam, twoje wolne
Ref. [Koczur, Mater, Stjopa]
Się porobiło siadaj, ochłoń naleje ci KLINa To co się stanie potem to nie będzie moja wina Tutaj zwijamy wersy i czasem kręcimy topa Wszyscy ręce do góry mówią: Koczur, Mater Stjopa
(Czy napiją się panowie wódeczki? Wódeczka musi być zimna i gęsta)
Zwr. 2 [Mater]
Ej yo no bo KLIN Szybki niczym jakaś ferka, beta albo lambo Wokal może tu nie lepszy niż Podsiadło Ale na swoim lecimy mordo sprawdź to Kiedy leci bit znowu coś upadło Nas tu trzech: Cortez, Air Max i Janoski Po pijaku tylko słyszę jaki boski Więc kolejny KLIN zbliżają się usta Gdzie ta wódka, bo tu szklanka jest już pusta Gdybyś nie skakał cała byłaby nóżka Tylko wiesz ze mnie nie jest żadna kózka Bo dzisiaj nie pije to tutaj żadna wymówka Nawet nie wiesz u kogo w portfelu łuska Pasujesz do mnie jak do garnituru muszka Jesteś wygodna jak hotelowe łóżka Tylko proszę nie przypnijcie łatki dupka Dupnąć to ja mogę KLIN - nie solówka
(S: Ej czekaj, czekaj, co to w ogóle jest ferka? M: No ferrari. S: Ale kto kurwa mówi na ferrari ferka?)
Ref. [Koczur, Mater, Stjopa]
Się porobiło siadaj, ochłoń naleje ci KLINa To co się stanie potem to nie będzie moja wina Tutaj zwijamy wersy i czasem kręcimy topa Wszyscy ręce do góry mówią: Koczur, Mater, Stjopa
(M: Stjopa? Ej Koczi, gdzie jest Stjopa? Koczi? Kurwa zasnął. O jesteś!)
Zwr. 3 [Stjopa]
Kościelne dzwony mnie budzą, czeka na mnie rytuał A na stole czeka KLIN, w głowie myśli trybunał Teraz już trybunał znikł, jedzie po nas ambulans Wiu wiu ten KLIN pasuje do nas jak ulał To jest czysta katastrofa, kolejna egipska plaga Możesz tego se posłuchać, możesz dołączyć do stada Możesz dolecieć do końca, możesz szybko się poskładać 17-tą wiosnę tak kurwa lecę pod zakaz Mam parę lat i nie znam paru odpowiedzi Ale na razie mogę wam zostawić message Kochajcie się, bo tego świata nikt nie zmieni, No i nie bądźcie już tak na siebie wkurwieni Łzy się sączą jak rzeka a człowiek rani człowieka Zawsze tak było i będzie lepiej nie próbuj zaprzeczać Mordo nie próbuj zaprzeczać, bo i tak ci się nie uda Połowie mojego pokolenia mózgi zryła wóda Skoro nie kocha no to nie pokocha nigdy A jeśli kocha no to kocha twoje liczby Czasami sztuką bywa znaleźć klucz do pizdy A sama ekspedycja zwykle daje blizny KLIN był dzisiaj KLIN był wczoraj i będzie jutro nad ranem Byłaś, jesteś, zawsze będziesz nie spokojnym oceanem Wszystkie moje tajemnice od dawna już są w negliżu Światła gasną w moim gardle ostatnie tango w Paryżu
(No i za to możemy wypić panowie. Za zgodę! Najlepszego) Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|