W góry idziemy, w dzicz rozszalałą z białym szaleństwem zmierzyć się, sprawdzić, ile wart każdy jest z nas.
Nad głową księżyc, pod stopą skała. W zimy całunie niesionym przez wiatr.
Gdy na szlak wejdziesz, nie wolno zawrócić, pod czaszką słów tych rozbrzmiewa huk. Oddech spowalnia, wola zamiera, w ciało wlewa się chłód. A oczy nam łzawią, łzy zamarzają krew już nie płynie, zmieniona w lód. A krok tak niepewny, na skraju upadku, ty idziesz dalej, ty wiesz gdzie cel
Zmierzamy tam, gdzie jest powietrze. Zmierzamy tam gdzie otwarta przestrzeń. Zmierzamy tam gdzie góry szpica, zmierzamy tam, cel nasz-kłysica
Tam jest powietrze, otwarta przestrzeń. Tam góry szpica-kłysica
Lecz biel przenika nas, biel przenika nas. Lecz biel wypełnia nas, biel wypełnia nas. Lecz biel pochłania nas, biel pochłania nas.
Zmęczenie w głowie sieje strach. Twój szczyt zbyt odległy jest. Padnij, tu jest kres.
Lecz coś każe nam iść.Do przodu, wciąż naprzód iść. Krok za krokiem widzisz szczyt i dotrzeć tam, potem już nic…Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.