[Zwrotka 1] Wychodzę z szopy, ksiądz już czeka Mam za nim iść Wolałbym zabić już człowieka Do kościoła mnie prowadzi Bardzo chciałbym kogoś zabić Czy to budka spowiedznicza Tylko nie budka spowiednicza To jest największy strach Zawsze się bałem iść do księdza spowiednika Ten na szczęście szybko znika Mówię, porwano księdza i zabawa się rozkręca Zapraszam na mój plac zabaw Ten gość ma palec zamiast siuraka Księdza wcale tam nie było Bo by na tym się skończyło I zaczyna walić śniegiem, szafka 137 Otwierana jest chrupaczem Jest tam snajpra w akcji zaraz ją zobaczę I zaraz będę kanalarzem Jestem jak Tadeusz Norek Jestem szczurem kanałowym Zaraz wystawię stąd głowę Będę snaiprą ryby łowił Widzę okno otwarte Teraz dobrze się ustawię Mam któregoś z nich zabić Robię tszzz i zadanie wykonane Nie jeszcze nie odpoczywamy Stoją dwa samochody Bomby pod nie podklejamy Bomby są na pilota Pyk bum bum, no i dobra robota (o-o-okey)
[Zwrotka 2] Wsiadam do ciężarówy Chyba nie mam biletu Chyba jadę na gapę Jestem niezłym chojrakiem Jadę windą do piwnicy Tylko to się teraz liczy Nie obchodzi mnie kasa Najważniejszy jest ratunek majtasa (tak) Otwieram bombą dziurę w ścianie Tak jak było z resztą w planie To jest nasze uciekanie Ale zaraz się coś stanie W życiu nigdy tak nie będzie Bo dostałem zaproszenie na przyjęcie Jest tu bardzo przyjemnie Czekoladki za darmo rozdawane Ktoś gra na organie A ja mam do wykonania zadanie Halo, halo, panie generale Proszę spróbować tego Nie jest wcale zatruwane (yhy yhy) Trochę kłamałem Teraz idę do sejfu Stamtąd walizkę zabrać miałem Nagle zmiana pory roku Koniec śniegów, butoskrzypów Kłaniam się, ciong ciong ciong Zapraszamy do krainy Chińczyków
[Zwrotka 3] Tak rozumiem, jesteś głodny Ten posiłek będzie chłodny Rybę dostaniesz, tylko dobrze ją przyprawię Oto moje danie, smakuje trochę jak umieranie Znowu śnieg zaczyna kropić Chyba nie chce się roztopić Są tu chińskie małpiszony Każdy tunel ma dwie strony Muszę przez niego przejść Ale ciągle coś skaszaniam Ciągle krzyczą: Jame! To była śnieżna męczarnia Duży dom, wchodzę do środka Trochę zgrzypi podłoga Widzę na niej dziwny cień Jest coś na górze tam, dziwnie skulone Dobra już wiem, to Chińczyki przyczajone Koniec Chińczyków Idę do bazy strażaków I zabieram im przebranie Teraz inne mam zadanie Zjeżdżam windą do piwnicy Na podłodze leżą chipsy Nie nadepnę na żadnego Zabijam gracza grubego Jestem już na samej górze Bo drugiego zabić muszę Leży w wannie na golasa I małego ma siuraka (jaki siurak mały, ha ha ha)
[Outro] Są też egipskie podziemia Księdza dalej, dalej nie ma Robię zabójcze leczenie Ale wszystko znowu kończy się w kościele
I ratuje się księdza i koniec, noTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.