1. Co tam słychać? Uwierz, ostatnio padaka Wczoraj dostałem telefon, że zdiagnozowali raka U mojego przyjaciela, z którym współdzieliłem ławkę W szkole, z nim paliłem pierwszą trawkę On słuchał moich zwrotek, tych pierwszych przechujowych Dzisiaj dumny pan magister, bo nie dawno się obronił, ale Życie daje w pizdę, a on ciągle to pierdoli Widzi przyszłość lukratywnie, zawsze imponowało mi to Ten niezłomny hart ducha Zresztą zawsze mnie tu ciśnie, żebym kurwa kończył studia I się nawet nie wygłupiał i jak zwykle ma tu racje pewnie Gratulacje bracie, zawsze masz oparcie we mnie Moje życie hela-hola, jak zaglądam do portfela no to karuzela wciąż Ale Panamera flow, tu się wiozę jak skurwysyn Tylko złoto i platyna i pierdolić kompromisy już Kleban, szanuję ciężką pracę Ale zrozum, nigdy taką w której zrobisz z siebie szmatę A tutaj brak ideałów, poprzestawiane wartości Co mi daje do myślenia jacy jesteśmy żałośni Nie pozwolę, żeby orzeł gdzieś leżał na ziemi Więc podnoszę te grosze, chociaż nic to nie zmieni I nie proszę się o nic, Ty uważaj na rykoszet Jak zbyt długo byłeś chowany pod kloszem Prawdziwy track, nic mi więcej nie potrzeba Mam swój kawałek piekła i swój kawałek nieba Chcę mieć ciuszki szyte w Italii jak u Sentino Przy sobie kilku ziomali, których nazywam rodziną W tym kraju który kocham, chociaż ogarnia mnie niemoc Ale wierzę bardzo mocno więc na lewo tylko pieniądz I mówili mi że Tymin Ale musisz przyznać Tomek że się grubo pomylili Tak jak tych paru koleżków którzy podśmiechujki robią No bo mieli mieć tu wszystko ale jakoś przeszło obok A ty załóż się o bańkę że kiedyś w końcu nagram A ty to polishgirl #instagram Myślisz, że wiesz co to pierdolenie bzdur? A gadałeś z lodówą jak był najebany w chuj? Nie sądze, nie poróżnią nas pieniądze Jak zarobisz ciut za dużo to najwyżej Ci potrącę Nie mów do mnie o szacunku Jak skończysz na posterunku to pewnie sam skoczysz w mundur Ja stoję za swoimi na pewniaku tak jak Bednar Nie ma z wami gadki, wy liberalne ścierwa Często brakuje mi ojca Trzydziesty rok za granicą, chyba zostanie do końca tam Ciężko mówić, że to wybór Się poświęcasz dla rodziny, no to rezygnujesz z wygód, synu Co roku słyszę, że wraca Pierdolony los(s)ie, oddaj nam stracone lata I to nie kwestia genów, to kwestia wychowania Bo wyniosłem z domu więcej niż przegrane ćpuny w bramach Pizdo, zacznij w końcu żyć jak facet Chyba że Twój świat na dysku kończy się jak Terry Pratchett Głos rozsądku z miasta maczet Więc nie świruj już bażanta, panie raper Bis, biały arogant, dziś nowohucki kozak styl Południowy vibe, sprawdź, wyboista droga To miasto nie pachnie jak szlugi i kalafiory Raczej różne specyfiki, które palą zakapiory Tutaj na każdym osiedlu masz dilerów i prawników Jak wypiją trochę więcej lubią pogadać o życiu Przestań kłamać suko Ty, przestań kłamać suko Moi kumple przerobieni przez te dupy, że aż smutno Zero dwa na movement, podziemny ruch oporu Nie gadaj farmazonów jak dotykasz mikrofonu Jedna z zasad co przyświeca od początku Choć zdarza nam się czasem trochę pogubić przy piątku Pozdro K.O.N, białe kruki wciąż wysoko Nie pokaże TVN jak tu biega się za flotą Bloki są szare, no to łap tu koloryt I nie chodzi wcale o to, by ubierać metafory Moi ludzie to nie studyjni gangsterzy Młode glocki, stare bazooki, możesz nie wierzyć Podpalam bloki, porywa suki tak jak należy Białe Reeboki, grube nastuki, Ty na mnie leżysz Ale Ty na mnie leżysz
2015 Kleban, sprawdźTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.