Gdy październik wraz z ciepłą bielizną zsyła smutek na ciebie doroczny – o, samotny jesienny mężczyzno, pustym wzrokiem dokoła znów toczysz. Odwracając zmęczone źrenice od bezmyślnej twarzyczki podlotka – z jedną myślą przebiegasz ulice: „Gdyby wdówkę gdzie ciepłą napotkać! Nim ta zima chwyci znów – żeby tak coś z ciepłych wdów!”.
Ciepła wdówka na zimę – zawieruchę i mróz – to jest szczęście olbrzymie, co jak kwiat będziesz niósł. Co cię w sposób realny wyrwie z trosk materialnych – zmieni minus globalny – twój minus na plus.
Proszę pana, ja panu coś powiem: jestem ciepła, choć jeszcze nie wdówka. Ale jeśli pan umie uwdowić – czeka pana urocza placówka – mój staruszek ma taką zadyszkę, że doprawdy niewiele wystarczy – ot, zatrutą gdzieś wpuścić mu myszkę – albo jeszcze cokolwiek inaczej – wsypać coś do jednej z kasz, trochę trudu i już masz:
Ciepłą wdówkę na zimę – na gołoledź i śnieg! Żebyś w śnieżną zadymkę do niej tęsknił i biegł. Drzwi i serce otworzy i warunki ci stworzy, i na duszę położy, położy ci lek.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.