Nie musiałem wjeżdżać z bitem, whacki dały promo z siebie, Chyba metaforę tworze, żyjąc czuje odrodzenie Wiem ze jadą po mnie Za mój sikor To z dwa koła przecież Wciąż pytają kiedy wyjdzie Best , Ty, a co ja, siedzę? Chce tu wszystko odkryć, Nie uchowa Antygona Chociaż nie jak Ace Ventura, No bo nie ma na mnie kota Chcą zamienić w Mortal Kombat, Każdy beef No bo wiedzą że tu będzie im potrzebne parę żyć A ja zrobię hit i Tede, No bo jestem ja sir Mich Życiówkę nagram , I raperzy już nie wiedzą jak z tym żyć A Życie to melanże, Są za dwóch i pół, jak Charlie Sheen Taki katar jakbym otwierał koleją z Al Jazeer #Katharsis Jesteś świeży jakbym tylko ciągle w wannie był Oni w robocie, A mi zapisuje zwroty android Rap gra to domino starczy tylko popchnąć parę płyt I patrzyć na ich koniec tylko bo to zacznie iść No i nie wytrzymam jeśli z krzyża mi nie zejdzie trochę Jezu, Boże proszę chociaż na jedną nogę Jeśli kminisz wersy moje to, to robisz ze trzy razy Bo choć niby oczywiste, nic dwa razy się nie zdarzy (kumasz?!) Mam treść i formę jak Tex-Mex z bratem syjamskim nie szedłbym łeb w łeb mam za sobą ogon ale to odwrócę koty Zaraz będę na okładach, spójrzcie na mnie z drugiej strony, Jesteś w kółko golony jak chcesz mierzyć się w Cyphera Zabraknie kiedyś luster, no to nie widzę lidera Zabraknie kiedyś kartek, no to się spisze na medal, Zabrakło ci raperów to wreszcie wyszedł mój legal,
Jestem maszyną, jestem w budynku World Trade Center Jak mnie nie chcą drzwiami, no to oknem wejdę Jestem wciąż zwierzęciem, krzyczą tylko "ale, jak?" Co jest takiego w posiadaniu punchy? Ja... Jak ich nie obchodzę nie mogą już mnie zatrzymać A ich upadek przewraca się już w grobie, już i jak i ja rozpierdalam to tradycją już mogę chyba nazywać ze skillem w lesie mają po drodze do mnie zazwyczaj Gucci? Louis? miarka się przebrała, nie bierz punchy, nie bierz flow, a najlepiej weź spierdalaj, Jaki masz z tym związek skoro kurwa się nie starasz? Więc jak Hannibalem nie jesteś no to weź się nie wpierdalaj Moje życie miało zawsze smak #Umami Próbuje się zabić, by przeleciało mi przed oczami Nic się nie liczy odkąd nastały lepsze czasy, Nie widzę ich muzyki, puszczam im o uszu te obrazy Nie sądziłem, że z tej rapgry taki teatr będzie, Nie miałem rezerwacji to zająłem pierwsze miejsce Oglądam te komedie ale nie przestanę jarać wiesz, że jestem królem, mogą się do tego skłaniać, wrzućcie foty z siłki, dla mnie tak właśnie wygląda trening poprzeczka nie na Windowsie, sama tu się nie zawiesi Ugrać bycie gołym w rymy, nie ma nic tu poza nimi z przeciwników nic już nie wypłynie, mogą podciąć żyły, Nie z obrazują tego jak nie mają kreski Nie mogą ćwiczyć nawet, tylko utrwalają błędy Ja tworzę diamenty, robię ciśnienie w podziemiu Jeśli wciąż nawijasz tu chujowo to lepiej mnie kseruj, Teraz siedzę z dzieckiem i to moje jest największe szczęście No a belfry mi mówiły, że nic tu ze mnie nie będzie Sam sobie byłem winien, stwierdziłem, że się nie przejmę No a dzisiaj wszystkich zjadam i to pewne, że nie pęknęTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.