Ja to ten typ co, nie chce pracować wbrew woli od zmierzchu do świtu, pierdoli go świat celebrytów, do celu powoli bo leniwy i czujny na gnoi co chcieliby tu z siebie idoli robić i boli to dziś kłody rzucają no i po nich chodzić masz i kopią dołki dalej do szczytu im niż do podłogi potykasz się jeden raz w życiu to zaraz się wszystko rozprzestrzeni z hukiem, pluje na siedzących w ukryciu co czują się zawsze tacy pewni w grupie, mam parę emocji na zbyciu i może nie hajsu ale chwil nie kupie, szczególnie jak robisz coś durnie to mają za głupie bo głównie to siedzą na dupie, wciąż zachowanie niewyrachowane chodź już się nie kładę do wyra nad ranem, kiedyś intencje nad wyraz chowane na szczęście to wyratowane, kiedy opadnie ego ostatnie po patrzę w niebo dokładnie, mając namiastkę czegoś dosadnie złego mosty ważne że płoną ładnie, dasz tu radę to budzi ich niesmak, mam uwagę na ludzi i miejsca, zaufanie szybko studzi serca, rany chowane daje tu dziś w wersach, gotów na ten stan rzeczy , wiem że nie jestem sam przeczyć, nie chce lecz sobie zawdzięczam, że zapał nie skończył przez fobie na deskach.
Scenariusze między ciszą a rozgłosem tam nie wiem ile ich mam, tnę arkusze gdzieś w pourywanych kartkach których stworzyłem sam. x2
Znowu rano odmula mnie kawa chodź czarna to najlepiej umysł rozjaśnia, trochę tu szaro w tym kraju tu dramat nie wiem gdzie podziała się tu wyobraźnia , nie mam w rękawie asa chodź jest jedna dama, i to moja karta podziały i grupy od dawna oparte te stówy o farta, teoria o dumy oparta, zdanie masz inne od wszystkich, nawet masz blize od bliskich, ukłony w podzięce za pomocą czystki otworzyłem serce by zamykać pyski, grawitacja ciągła kontrola, ludzie z góry i ich racja odgrywana rola, powszechna nie tolerancja głęboko zakorzeniona, ciągła stagnacja marzenie ziści się za to że konam i nie wiem czy mnie krewni winią że wóda i browar a nie krew i wino, jedno jest pewne że nie pewni giną, chcę wjechać konkretnie wiem że te dni miną, każdy mówi to nie film a przecież tylu z nich kończy na planach, scenariusz zmienia się ja razem z nim, nowy epizod rozpoczynam z rana, chodź potykam zaraz się wzloty mam nadal, i nie tracę dalej ochoty tak składać, oni wzrok utkwiony w zegarach , nie odwali roboty za nich sam zamiar.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.