W ciemnej ulicy jakiś białas stoi Krzyczy do swoich kumpli - rozjebiemy tych gnoi To właśnie takim gównem coraz bardziej tutaj wieje W moim mieście naprawdę się teraz tak dzieje Możesz dostać mocno wpierda i zostać poturbowanym Czasami życie i świat jest totalnie porąbany Dzieją się tutaj coraz gorsze rzeczy To wszystko normalnemu porządkowi świata przeczy Policja przejeżdża tędy na sygnale Patrolują te rejony, patrolują je stale
Ha, ha, kogoś znowu pobili Słychać tylko jakieś wrzaski, które cichną po chwili A kolejny pobity białas leży w szpitalu Połamane ma żebra, nie ma też zębów paru Chodzisz ulicami, za pasem masz pistolet Kupiłeś go od jednego gościa wczoraj w szkole Pozostaje tylko problem czy go użyć czy też nie Jeśli ktoś cię zdenerwuje jeśli na kogoś wkurwisz się Bo taka jest pierdolona rzeczywistość Taka jest realność, moralność i mentalność Białasy siedźcie lepiej w domu grzecznie Bo na ulicy jest coraz bardziej niebezpiecznie
Idziesz brudnymi ulicami, nagle kroki za plecami Ktoś za wami trzasnął drzwiami, jakiś skurwiel z problemami Jesteś z nimi czy z nami, z ekipą, z kuzynami Krzyk między uderzeniami Yo, rusz dupę kuzynie teraz pojebany Gural To co reprezentuję to uliczna subkultura Szybko się zorientujesz, że morda to nie szklanka A wystarczy mieć pecha i w użytek idzie klamka Bo napierdalanka, sprawa łatwa z kumplami Ale kiedy jesteś sam musisz bronić się pięściami Bo to sprawa honoru, nie ma miejsca dla pozorów Łatwo odróżnić braci od amatorów bohaterów To nie biceps cztery zero tylko to co masz w głowie Decyduje o tym czy na zniewagę odpowiesz Tylko prawdziwy człowiek w słusznej sprawie się postawi Nigdy nie mów nigdy, nie pozwolę się obrazić Wystarczy mały spacer kiedy już zapadnie zmrok Pewnymi ulicami by zobaczyć ten rynsztok Pobicia, wymuszenia i skorumpowane szkieły Młode dziwki na placu raz na dwa tygodnie strzały Kwitnie paser, haracz, obrót towarami Napady i zadymy i witryny z granatami I zabójstwa na zlecenie jakiejś tam kolejnej mafii A pomniejsze pener napierdalają co się trafi I milczą media, bo po co o tym mówić Wtedy szycha z góry już nie będzie chciała bulić To jest sieć powiązań, których już nie zmieni Żaden program na pokaz kolejnej gadającej głowy
Idziesz brudnymi ulicami, nagle kroki za plecami Ktoś za wami trzasnął drzwiami, jakiś skurwiel z problemami Jesteś z nimi czy z nami, z ekipą, z kuzynami Krzyk między uderzeniami
Wychodzę na ulicę wieczorem czy rano Skurwiele zawsze patrzą tak samo Mówią stój, zatrzymaj się, a ty idziesz przed siebie Uciekasz myślami, przecież nie jesteś w niebie Bo taka jest twoja rzeczywistość Brudne myśli, żadnych poglądów w przyszłość Ulica, ulica tu prawa nie zmienione Ktoś kogoś bije w bramie (jakiś problem śmieciu?) A jakiś skurwiel bije swoje dzieci i żonę To gówno istnieje od zawsze Tylko kto to gówno bierze na poważnie Wszyscy myślą, że tak musi być Ale nikt dłużej tak nie będzie żyć Wszystko zapadnie się gdzieś w nieznane Tylko jest jedno pojebane pytanie Co się kurwa z ludźmi na tej ziemi stanie Sam nie wiem co się dzieje w mojej głowie Może wreszcie ktoś mi na to odpowie
[x2] Idziesz brudnymi ulicami, nagle kroki za plecami Ktoś za wami trzasnął drzwiami, jakiś skurwiel z problemami Jesteś z nimi czy z nami, z ekipą, z kuzynami Krzyk między uderzeniamiTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.