Po co mam właściwie mówić Ja już prawie nie mam sił Ja nie widzę rację bytu mówić o tem
Ten, kto pierwszy się ożenił Żeby jeszcze dzisiaj żył To by wart był, żeby w pysk mu napluć z błotem
Nie chcę kalać własne gniazdo Mnie to wzbrania pewien takt Ale trudno, moja Malcia nie rozumie prosty fakt
Że, jak mąż, cały dzień haruje I się stara, i on szuka, i pracuje Żeby tylko jakoś szło A komornik szczuje go Bo mu łobuz Goldberg weksel protestuje
I on trosk ma, że nie życzę ich nikomu I jak wreszcie on powraca już do domu I już usiadł, i już wie Że ten wystygły obiad zje To się pytam, co ten mąż bidaka chce
On chce mieć spokój Ja chcę mieć spokój Ja nie chcę patrzyć się na lewo Ani w prawo ani w tył
Ja chcę mieć spokój Sekundy spokój Jak ja mam dom, to mam przywilej Żeby w domu spokój był
Może czuję tej potrzeby Może pragnę raz, ażeby Na kozetkę wziąć gazetkę Może mam takowy mus
Obiad wystygł, czy nie wystygł Ja chcę być przez chwilę mistyk Jednym słowem, co ja chcę Ja chcę mieć spokój i szlus
Ja przychodzę po południu Zadyszany, wierz pan mi Ja bym w domu chciał przemienić się w Feniksa
To zaczyna się od tego Że trzaskają w kuchni drzwi I są krzyki, bo się z Malcią kłóci sziksa
Potem słyszę, że z wizytą Dzisiaj przyjdzie pani Glass Żebym ubrał się i zaraz dał na cukier i na gaz
Potem dzwoni telefon od Kohna Hipek gwiżdże mi na głos „Ramona” Potem Milcia robi krzyk Że jej jakiś pasek znikł Potem Motek mi nastawia gramofona
I ja chodzę po domu, jak tępy Szukam „Kurier” - już podarli go w strzępy I tak u mnie jest co dnia Potem ktoś się dziwić ma Że na koniec wrzask największy robię ja
Bo ja chcę mieć spokój Ja chcę mieć spokój Ja nie chcę słyszeć, żebym przyszedł Żebym wyszedł, żebym dał
Ja chcę mieć spokój Sekundy spokój Jak ja mam dom, to mam przywilej Żebym w domu spokój miał
Ja się pytam, bez ukrycia Co ja mam z całego życia Tylko tyle, jedną chwilę Że się we mnie zbiera mus
Żeby chwilę być ukrytą Sybarytą Skamandrytą Jednym słowem, co ja chcę Ja chcę mieć spokój i szlus
Że ja nie chcę nic, prócz spokój To pan na mnie głową trzęś Ja się dosyć nasłuchałem takich krytyk
Co ja jestem wojewoda Jestem kupiec, szara gęś A nie żaden rycerz Śmigły czy polityk
Ja chcę spokój i dlatego Się przyznaję wszystkim wraz Że na przykład Daszyńskiego Podziwiałem cały czas
Że jak on zebrał Sejm nareszcie I już wszyscy się cieszą na mieście I on już wyjmuje klucz Chce otworzyć, nagle pucz Wpada znowu pułkowników Coś ze dwieście
I się pchają i robią szpalerów I strzelają na głos z rewolwerów Co on robi, pytam się On, jak kamień, mówi, że Ach, z powodów niezależnych dzisiaj nie
Bo on chce mieć spokój On chce mieć spokój On to nie widział, on to nie znał On to nie miał póki żył
On chce mieć spokój Sekundy spokój Jak on ma Sejm, to ma przywilej Żeby w Sejmie spokój był
Może on by nawet wstąpił Gdyby był, ja wiem, pułkownik Czy generał, co otwierał Może miałby taki mus Ale on pokazał światu Że on dopiął rezultatu
Jednym słowem, co on ma Ma teraz spokój i szlusTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.