Się tak czasem zastanawiam Co ja mam, na przykład, za to Że w ogóle się rodziłem Że mój tato chciał mieć sport?
I dlaczego moim tatem Musiał właśnie być mój tato Co mnie nie mógł na świat wydać Taki Rotszyld, taki Ford?
Ale nato, przede wszystkiem Trzeba w czepku się urodzić Tylko skąd wziąć taki czepek Do rodzenia, pour les dames
Jakbym ja mógł sobie dzisiaj W takim czepku dumnie chodzić Ja nie życzę to nikomu Ja winszuję sobie sam
Daj mi, Boże, bez uroku Raz do roku taki rok Nic nie robić, nic nie myśleć Jak minister sobie żyć
Się pozwalać, po obiedzie Tak przewracać z boku na bok Wiecznie komfort, wiecznie radość Raz na tydzień sobie myć
I pomyśleć, że od czepka To wyłącznie zależało Żeby sobie tak spokojnie Całe życie lizać sok
Żeby czepka przy rodzeniu Być na miejscu się zachciało To daj mi Boże, bez uroku Raz do roku taki rok
Proszę pani, ja się przyznam Ja się kocham z całej siły Popatrz z bliska, ze mnie tryska Wulkaniczny, męski żar
Sie nie chwale, ale jestem Taki słodki, taki miły Ja rozlewam dookoła Z przeproszeniem, istny czar
Chcę kobitki, sie nie wstydzę Ja mężczizna jestem wszakże Wiem, że żyję na tym świecie By pracować względem płeć
Ja chcę kochać, ja chce szaleć Więc, gdy kto mnie kocha także Niechaj piśnie z jednym słówkiem A już męża będzie mieć
Daj jej, Boże, bez uroku Raz do roku taki rok Proszę spojrzeć na te usta Na ten profil, na ten nos
Całe tłumy będą biegać Za tą damą krok, za krok Z którą węzłem małżonkowskim Mnie połączy złoty los
Tylko żona moja musi mieć Dolarów sto tysięcy Być niewinna, jak aniołek A namiętna tak, jak smok
To ona zrobi partię Że nie można chyba więcej Daj jej, Boże, bez uroku Raz do roku taki rok Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|