Ja się muszę wypowiedzieć, nie wiem po co mianowicie. Się poprawi, coś się zmieni, się odkręci coś na wspak, Teść przed ślubem zbankrutował i z posagu wyszły nici. Ożeniłem się z miłości. Mnie po prostu trafia szlag!
Ja się czołem biję w pięście, To już nawet nie nieszczęście, To już nie jest katastrofa, To jest – sam już nie wiem co. Potop przy tym to sadzawka, Huk pioruna to jest czkawka, Ja już nie mam porównania, Takie wyszło qui pro quo.
Że akuratnie ona Poszła być moja żona I nikt inny tylko ona, Właśnie ona, tylko ta Jest kobiet pół miliona, To akuratnie ona, Jest ta żona, a ten mąż, To jestem akuratnie ja!
Ja nie jestem Don Juan, Casanova czy ułan. Wprost przeciwnie, z własną żoną Ja się zadowalniać chcę. To akuratnie ona Idzie być moja żona Ta chodząca propaganda, Co do płeć, ażeby nie!
Gdzie się człowiek nie popatrzy i gdzie człowiek obserwuje, Zaraz widzi, że w małżeństwie nie najgorzej musi być. Jeden z żoną się rozwodzi, tamten znów konkubinuje, Temu żonka znów umiera, jednym słowem można żyć!
Ale żeby moja zmora, Choć raz jeden była chora, Jak nie lekko, no to ciężko, Jak nie jutro, no to dziś. Ale niech ja mam nadzieję, Niech zasłabnie, niech zemdleje. Ja nie żądam zaraz umrzeć, Niech się męczy trochę tyż!
To akuratnie ona Poszła być moja żona, Ten wyjątek z kobiet grona, Która końskie zdrowie ma. Czy to lato, czy to zima, Jej choroba się nie ima, Nie zakaszle, nie zakichnie, Jak to mówią ”szafa gra”!
Latająca wątroba, Kamienica żółciowa, Nawet kiszka niewidoma, To jest dla niej coś faux pas. A do tego jest, co gorsza, Z roku na rok coraz zdrowsza, Więc żeby wyrównać bilans, Coraz chorszy jestem ja! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|