Wypijmy za lepsze jutro, choć może nie być go wcale. Oblejmy dzisiaj wódką, kogo obchodzi co dalej. Snuj historie o bogu i tak ma w dupie że klękasz. Uważasz, że jesteśmy marionetkami w jego rękach? Użalasz się, a w życiu trzeba być silnym. Nie wiesz, czy istnieje, a oskarżasz go winnym. I przestań zakrywać oczy, naprawdę. Choć raz pokieruj swoim życiowym tańcem. Schowaj wspomnienia, będziesz miał czas pomyśleć. Migają jak stroboskop, gdy masz podjąć decyzję. Stoję w letargu, przymykam oczy na świat Nie patrząc jak fałszem karmi się każdy z Was. Nie mam serca z kamienia, choć wielu tak o mnie mówi. Wolę założyć słuchawki, niż słuchać ludzi. I może jestem chamska, choć w sumie życie jest bardziej Bo dostaję w ryj codziennie i ma w dupie czy płaczę. Wypijmy za lepsze jutro, niech znieczuli cierpienie. Choć nie obudzisz się z nim, a raczej z brudnym sumieniem. I nie wiem już czy jest warto czekać aż będzie lepiej Zamiast ciągle wymagać czas dać coś o siebie.
Wznieśmy kieliszki, by jutro było lepsze. By w praktyce, nie w teorii ukazało nam się szczęście. By Ci co zamknęli oczy, mogli oblać z nami zdrowie. Tych słów co padły w złości już nigdy nie wypowiem. Obiecuję, choć miałby za to dostać w mordę. Chcę by jutro było lepsze, może do kupy się zbiorę. Na razie przenikają myśli jak obraz deja vu. I nie mogę ich stłumić, krzykiem wolałbym je zabić. Wypijmy za lepsze jutro by oczyścić dłonie. By stres jak straż pożar nie lała potu na skronie. Mam już plan gdzie uciekać, jak wszystko zacznie się sypać. Gdy kłamstwo będzie zarażać nadal ludzi jak grypa. Mam kilka pytań i nie odpowiesz mi na nie. Wypijmy za lepsze jutro lub dzisiaj spiszmy testament. Dziś mrużę oczy płaczem, bo mógłbym walczyć w zbroi. Mieczem prawdy ciąć ściemę, ale nie mogę nic zrobić. Nie uciekaj ode mnie, choć wiem że to nie łatwe. Błądzimy po omacku, jakby ktoś bawił się światłem. I chciałbym wznieść pieprzony toast, za lepsze jutro By dobre cienie wracały do nas.
Wypijmy dziś, za lepsze jutro, By nowy dzień nie skończył się pustką. Wznieśmy kieliszki, wypij za życie. Patrz przed siebie, lepszy cień już idzie.
Dotykam butem krawędzi, równowaga jest celem. Na rozdrożu myśli czuję, że spadam na ziemię. I może chciałabym skoczyć, choć nie mam tyle odwagi. Czuję wstyd, bo jednym wyjściem jest tu zabić, Ukrywam twarz pod kapturem, wolę gdy na mnie nie patrzą. Dostrzegam tylko cień i okryte lodem miasto. Ulice bez końca, nie jeden skonał. Choć nie mają imion jak u Jamesona. Dym.. Wypuszczam problem na zewnątrz. Jak ukryte oblicze, ale Tace Sed Memento. Czuję na barkach ciężar i chłód brudnych ulic Gdzie anomalia stawia nam przed nosem mury. Nikt tu nie czeka na cud, to się nie zdarzy na bank. Częściej zamiast wierzyć, nadziei topi się w szkłach. A może w snach, bo już nie wiem czy to koszmar czy prawda. Ukrywam żal, pośród kłamstw nadal toczy się walka. Krok po kroku, serce przy sercu stoimy tak. Lewa prawa, biegniemy tak żeby zanurzyć się w snach. Za lepsze jutro by szczęście było w nas Wypijmy za lepsze jutro
Wypijmy dziś, za lepsze jutro, By nowy dzień nie skończył się pustką. Wznieśmy kieliszki, wypij za życie. Patrz przed siebie, lepszy cień już idzie.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.