Siedzę i patrze nie widzę nic poza pełnia I czuje ze spada wszystko co jest nade mną I gubię wzrok w konstelacjach do świtu A łzy zastępują wkład od długopisu I zawsze pamiętam ze jest tylko jeden księżyc Że te same gwiazdy łączą to co nas dzieli Tylko jeden krzyk jest tak długi, że Przez resztę życia będę go sobie nucić. Uwalniam myśli, uczucia, emocje, Weź ode mnie to wszystko bo błądzę Nie chce znów szukać sensu To wszystko jest bez sensu Łatwiej jest stad spieprzyć i to zepsuć Zakładam kaptur noc wita martwym cieniem Przez ciernie przechodzę niosąc bólu brzemię Może ten labirynt skończy się Może znajdę wyjście i odlecę gdzieś...
Zamykam blask w twych oczach To księżyc patrzy na mnie I wracam wzrokiem tam gdzie nas skazali na nostalgię Popiół spada mi na zimne dłonie I w środku czuje koniec ale nie chcą dać mi odejść A każda łza działa jak na ranę sól Słysze szept zagłuszam bitem w głowie rzeka słów Dzisiaj mnie nie ma jestem poza zasięgiem Wszystko się sypie ból znów rozcina serce Ósmy wers znam na pamięć kurwa Nie powinnam ufać a przywiązywać się tym bardziej Chętnie zmienię bieg wydarzeń, ale nie mogę I to dobija mnie najbardziej. Chcę odlecieć i zostawić cały syf Uwolnić swoje wnętrze i opuścić wstyd I może kiedyś mi się uda, ale na razie Będę tu siedzieć i rozkminiać do dalej.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.