Szanowni panowie, jak kufle tu zmywam I sprzątam, co po was zostało. I jestem na każde żądanie i każdy gest, Bo ten hotel parszywy przystanią moją jest - Ale wiecie o mnie strasznie mało. Ale wiecie o mnie strasznie mało. Lecz któregoś wieczoru cały port Przetnie dziwny wiatru jęk Ktoś spyta: Co to za dźwięk? A ktoś inny widząc uśmiech mój spokojny Szepnie: Ach ten spokój budzi lęk.
Wtedy okręt o siedmiu żaglach I czterdziestu armatach Wyłoni się z mgły.
Szaf krzyknie: Do kuchni marsz, na co się gapisz. Wy nędzne napiwki mi dacie. I pójdę do pracy za grosze i marny wikt, Lecz tej nocy na pewno nie zaśnie tutaj nikt - Chociaż jeszcze mnie nie rozpoznacie. Chociaż jeszcze mnie nie rozpoznacie. Właśnie tego wieczoru cały port Opanuje groźny wrzask.
Ktoś spyta: Co to za wrzask? A ktoś inny widząc w moich oczach błyski Szepnie: Ach, to ognia dziki blask.
Wtedy okręt o siedmiu żaglach I czterdziestu armatach Salwą rozedrze noc.
Szanowni panowie, czy śmiać się zechcecie, Gdy będzie czerwony kur szalał? Dla miasta przyniesie on apokalipsy czas, Wszystko legnie w ruinie i ujrzy każdy z was, Że jedynie hotel ten ocalał. Że jedynie hotel ten ocalał. Jasność łun rozświetlił nocy mrok, Świt zasnuje dymów czerń. Ktoś krzyknie: To śmierci cień! A ktoś inny, widząc uśmiech mój wyniosły Szepnie: Ach, to jej tryumfu dzień.
Wtedy okręt o siedmiu żaglach I czterdziestu armatach Oprze burtę o brzeg.
A kiedy piraci na ląd zejdą z bronią, By mścić się, mordować i grabić, Skowyczeć będziecie i łbami walić w bruk, Lecz w kajdany was skują i rzucą mi do nóg I spytają: Kogo mamy zabić? I spytają: Kogo mamy zabić? Straszna cisza wypełni cały port, Tylko echo z piekieł dna Powtórzy: Kto umrzeć ma? A ja wtedy bez wahania powiem: Wszyscy! I przy każdej ściętej głowie krzyknę: Hop-la!
Wtedy okręt o siedmiu żaglach I czterdziestu armatach Zabierze mnie w dal.
(muz. Kurt Weill sł. Bertolt Brecht sł. polskie Roman Kołakowski)Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.