Kiedyś było prościej miałem zdarte kolana Koszulkę Luis Figo i dwa złote na dzień Kupiłem za to marzeń ile upchnęli W puszkę coli mej
Dopiero zmrok nas wyganiał bliżej siebie Krawężniki były dla nas jak dom Kocham dziś do tego wracać Choć mam już swój kąt
Byłaś jak galaktyczny skład W ataku ty w pomocy Zinedine Zidane Nad łóżkiem mam nasz ostatni raz Mówię Ci ubierz się cieplej
Stoję przed lustrem teraz mam więcej lat Wkładam koszulę i wychodzę na marsz Jest trzeci dzień czerwca na placu skwar Boże ciało dwadzieścia dwa
Ciekawe czy pamiętasz moje brudne dłonie Całe w piachu i błocie zdarte do gołej krwi Ten wysoki brunеt strzelał gole Przełamując mój chwyt
I tе pierwsze koncerty na air guitar Pełna sala w salonie, a w lustrze ja Największe przeboje bisowałem kilka razy Zostawiałem na koniec
Byłaś jak galaktyczny skład W ataku ty w pomocy Zinedine Zidane Nad łóżkiem mam nasz ostatni raz Mówię Ci ubierz się cieplej
Idę przed siebie pcham na kółkach swój świat Przy drodze rosną bloki, betonu czas Mówią patrz w niebo bądź gotowy na wiatr I obudź się
Idę przed siebie pcham na kółkach swój świat Przy drodze rosną róże czy to jeszcze ja? Jeszcze ja?Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.