Mówiono o nim King W mieście świętej wieży Pamiętam z podstawówki Jak całował się z papieżem Przejeżdżał też sekretarz Gdy przecinano wstęgę King poszedł na wagary Pomarzyć o czymś innym
Był zawsze trochę z boku Na bakier trochę był W szkole nikt nie wiedział Czym King naprawdę żył
To było trochę później Już miał przyjaciółkę Ewę Mieszkali więc bez ślubu I klepali słodką biedę Dawali czasem czadu Bo lubili lekkie dragi Znajomych było wielu Wieczory i poranki
"Uważaj na sąsiadów swych Bo lubią dawać cynk Ty wiesz kto rządzi w mieście Tu biskup z komisarzem, King"
Tak mówił mu przyjaciel Długi chudy Lolo Kiedy wyszli na ulicę Zapalić spliffa z colą "Mam dosyć tego miasta Czerwono-czarnej mafii Czy mnie rozumiesz, Lolo? Czy wiesz co mnie trapi?"
Tymczasem blada Ewa Wytłumaczyć pragnie wszystko Bo komisarz wszedł przez okno A spod łóżka wylazł biskup
"Co masz w kieszeni, King?" Komisarz spytał w drzwiach "Wy palicie wciąż to świństwo Mieliśmy wiele skarg" A biskup łypie z boku To na Kinga, to na Ewę "Wy żyjecie tu bezbożnie Myślicie, że nic nie wiem"
"Za posiadanie zielska Ty dostaniesz dziesięć latek Za nielegalny związek z nią Następnych parę kratek"
Dziś King siedzi w celi I wspomina dobre dni Napisał do papieża Bardzo długi list Świąteczną wysłał kartkę Do samego prezydenta Lecz nikt o nim już nie mówi Nikt o nim nie pamięta
Był zawsze trochę z boku Na bakier trochę był Właściwie nikt nie wiedział Czym King naprawdę żyłTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.