Nie ma znaczenia jak długo biegniesz pod górę, bo jutro nigdy nie znika Brnę coraz wyżej, a obraz za mglistą poświatą się znowu urywa Dziękuję światom bez imion - dawno nie chcę ich znać Jak jeszcze raz powiesz ‘Babilon’ to rozpierdolę i Ciebie i rap Blefuję, gdy mówię, że nie zasługuję na inną rolę w tej grze Steruję z pokładu co da radę wszystko, do dzieła, oto plan “Z” Notuję formę zwyżkową od czasu gdy Otylia zaczęła pływać po dnie Puszczam muzykę i siadam z wariatem, wyciągam blety; po dwie
Jest, to moja płyta - zapomnij o highlightach - chcę pooddychać Tlenem ciemnym jak smog kiedy zapadam się w mrok Ty i ja, sumienia wykręcone na sto
Jak nie mamy weny, to wiele nie chcemy, biegniemy na dowolny pociąg Nie pociągam sznurków, nie zrzucę Ci klucza, bo sam już nie wiedziałbym dokąd Startujemy z ziemi, w oparach absurdu i nic z nas nie może go zmienić Traktujemy wszystko jak zenit co mamy, bez porównania do ceny Bez mydlenia oczu pół roku minęło i z każdej strony padają wyzwania Dreszcze i próby skakania z półpięter bloków surowych jak dawne nagrania Mamy 25 lat, jesteśmy złamani w pół To nie ma znaczenia bo ciche westchnienia nad nami tylko dodają nam tchu
Dodają nam tchu, dodają nam tchu...
I nigdy nie wiem co dalej, mam zwidy gdy patrze do tyłu - zatracam się w stanach Kwity i skrytobójcy z koszmarów, po których poznaniu już nie masz nic w planach Zamach, który nie zmienił mi drogi - ona niezmiennie to dramat Znikam jak cienie i biegam z plecakiem po świecie i kryję zwątpienie po bramach
Do ukrycia nie mam nic, co mi dał hip-hop - dowód życia Jeszcze czasem miewam sny, że nie piłem, a tu znowu szpital Mam nałogi, kurwa syf, znów jak ściera zdycham Hip-Hop dał mi prawdę o kobietach; Waldemar Łysiak Weź dupę na spacer, weź ją do kina popatrz jej w oczy jak Gosling One to lubią, a z wiekiem polubią od tyłu, za włosy i w kuchni Weź dupę na spacer, weź ją na statek i zabierz na urlop do Turcji Na stówę polubi tą ciemną karnacje, straci głowę; muslim Czasem myślę, że już nie mam szans być jak reszta Żyć jak reszta, wyć do nieba, kurwa śnić jak reszta Wyjebane miałem zawsze na parcie na szkło, się nigdzie nie pcham Młode kocury się palą na legal, już czuć tu smród ich mięsa Do ukrycia nie mam nic, tracę szanse I nawet jak stracę milion ich, to i tak znów pojadę po bandzie Mój duch, moje ciało przeciw światu czasem kładzie na deski Ja wstaje i lecę do nieba na pętli uzbrojony po zębyTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.