[Zwrotka 1: Kartky] Podmuch zabiera artefakty w tym mieście Ja bezszelestnie przelatuję nad nimi z wiatrem Mam koszmar we śnie i dreszcze, które wiecznie Zabierają mi podmuchy radości znad szarych barier Ile tych bander, nie policzyłby nikt Wszystkie rozdarte, każdy komuś pisze epilog Skandują: "Żyjmy chwilą!" i biegną gdzieś Gdzie nie ma linii między teraz, a tym co było Moje noce są jak twoje dni Nie rozstaję się z żadnym z nich Zamykam drzwi i martwy kwadrat wtedy żyje jak gra W której masz tyle wcieleń, ile razy pukasz do bram Twarze zniszczone w słońcu miasta, które grzeje jak lód Obdarte bloki krzyczą szeptem, bo kochają twój chłód Na jednym z dachów ją widziałem, jak modliła się gdzieś Gdzie nigdy o niej nie słyszeli i nie wiedzą, że jest
[Zwrotka 2: Kartky] Pamiętasz światła miasta? Większość z nich już dawno zgasła Bledną wypisywane hasła na murach Ludzie mnie męczą, złoto spada z nadgarstka I zastygamy w bezruchu, jebana martwa natura Bo chwilę temu było nie za wysoko Więc mówię: "siema" kłopotom, biegnę po swoje jak dziś, ha Zanim wyrzucą nas z wyprawy po złoto Miniemy ją żeby wiedzieli, że są w dupie jak nikt Hej, hej, jeszcze tu jestem, patrz I nie mam czasu na płacz, bo zaraz zawiną imprezę Bez głupich starć zasypiam sam A Ty pamiętaj o słowach, które Ci dałem w ofierze Zanim blady poranek obudzi nas zimnem złamanych obietnic Wybiegam z łóżka i nie dam się presji w drodze po spokój i prestiż To pojebane, co? Zmieniać opinię po każdej sugestii Przynajmniej rozpaliłaś źrenice bestii KTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.