Mamię słowami, robię to znowu, obnażam braki, ludzi i twarze Znikam za rogiem, a widok mych ofiar obdziera z godności ołtarze Nie wiem, komu je składam, gdy z Bogiem odpuściłem współpracę na razie Zanim wyzwolę się ramion głupoty, która mówiła, bym robił, co każe Nie chcę tych wrażeń, wróć do mnie jutro i oddaj mi smak Na przekór opiniom, że duma to tylko droga by trafić w mój raj Daleko tak od tego co wartościuje twoje spojrzenie na ludzi i czas Wilki już dawno rzuciły się w pogoń za tym, co zostało z nas Biegnę do ognia, światła i ciepła, chcę tylko zabrać więcej Dla siebie i ludzi, którzy, gdy proszę, od razu wyciągają ręce Czego chcieć więcej? Ile to tak naprawdę warte jest? Nie wiem Wrogów staram się trzymać daleko, blisko mam ciebie Tkwimy tu razem, nigdy cię nie zostawię i nigdy więcej nie skłamię o wenie To pakt, który wpisałem słowami w mantrę, którą wymawiam na scenie Ponawiam pytanie o ciebie naprawdę, kiedy na ścianie już blaski i cienie Mylą dzień z nocą i patrzą z góry na skały, o które rozbiłem sumienieTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.