Puchowy śniegu tren W krąg roztoczył lśnień czary, Dźwięczą sanek janczary, Miasto spowił już sen. A przez ulicy cieśń, Zdobną w śniegowe szaty, Jedzie panicz bogaty, Nucąc wesołą pieśń.
A wtem do sań podbiega Dziewczyna, niosąc bzy, Do jej łachmanów brzega Przymarzły śnieżne skry. Wyciąga drżące dłonie W śniegowych płatków rój I cichy szept jej wionie: "Kup kwiaty, panie mój!".
Pan wstrzymał sani pęd I wprost spojrzał jej w oczy, A w tych oczu roztoczy Dostrzegł piękno i smęt. Wziął bzu zmarznięty kwiat, Potem rzekł: "Siadaj przy mnie, Już skostniałaś na zimnie, Ja ogrzeję cię rad".
I zawiózł ją do siebie Gdzie było ciepło tak, Gdzie świecił jak na niebie Pająków gwiezdny szlak. Posadził u kominka I szepnął jak we śnie: "A teraz niech dziewczynka Całuje mocno mnie!".Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.