Jacy delikatni Jacy delikatni Czasy się zmieniają, kończy się świat A oni ciągle tacy, tacy, tacy, tacy delikatni
Zobaczył to w dzienniku Nie mógł patrzeć na krew Jakiś facet wciąż tłumaczył, że To jest przecież słuszny ludu gniew Przez jakiś czas zamykał oczy Nagle wstał - nie mógł więcej znieść A kiedy wreszcie otwierał drzwi Usłyszał ojca śmiech
Jacy delikatni Jacy delikatni Czasy się zmieniają, kończy się świat A oni ciągle tacy, tacy, tacy, tacy delikatni
Wszyscy wiedzą - traktuje ją źle Jest tak przecież od lat Sąsiedzi wokół nie mówią nic Chociaż każdy w nocy słyszy jej płacz Wczoraj wrócił znów pijany jak co dzień Najpierw krzyczał, a potem ją bił - ot tak! A kiedy w oczach jej zobaczył łzy Ze śmiechem rzucił prosto w twarz
Jacy delikatni Jacy delikatni Czasy się zmieniają, kończy się świat A oni ciągle tacy, tacy, tacy, tacy delikatni
Widziałem - zgniótł gazetę I rzucił ją na bruk Wygląda na to, że by zrobił więcej Gdyby tylko mógł Dość już głupoty, dość już chamstwa Dosyć pustych słów Nie musimy przecież zgadzać się na wszystko Choćby ktoś za nami krzyczał znów
Jacy delikatni Jacy delikatni Czasy się zmieniają, kończy się świat A oni ciągle tacy, tacy, tacy, tacy delikatni Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.