I tak powoli zapominam twoje przygody, twoje słowa, dziecięcą młodość w Komsomole i wiek twój męski, gdyś chorował, twoje przygody, twoje wiece, pierwszego kaca cierpki smak i pierwsze boje, pierwsze hece, wiersze klecone byle jak.
Poeto, poeto, poeto mój, zielony wierszokleto, gdy lecisz na Księżyc, powiadam: "Stój!", gdy spadniesz, powiem: "Veto!"
I tak powoli zapominam twoje wykręty, twoje pozy, te fotografie z miną lorda, i tamtą drugą z miną kozy, twoje przekłady z hiszpańskiego, to ja włóczęga, pijak boży, ten dzień, gdyś przestał palić fajkę i gdyś do pyska fajkę włożył.
Poeto, poeto, poeto mój, zielony wierszokleto, gdy lecisz na Księżyc, powiadam: "Stój!", gdy spadniesz, powiem: "Veto!"
I tak powoli zapominam twe grzechy główne i powszednie, i w listach nawet nie wspominam, że ci czupryna trochę rzednie, pamiętam tylko twoją bajkę, że dzieckiem będąc na Sybirze, w południe jadłeś chleb z czeremchą i jakoś mi do ciebie bliżej.
Poeto, poeto, poeto mój, zielony wierszokleto, gdy zbliżasz się do mnie, powiadam: "Stój!", gdy pójdziesz, powiem: "Veto!"Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.