Samotność jest jak deszcz. I z morza powstaje, by spotkać zmierzch; I z równin niezmiernie szerokich, dalekich, W rozległe niebo nieustannie wzrasta. Dopiero potem opada na miasta.
Drży nieustannie w godzinach przedświtu, Kiedy ulice idą witać ranek I kiedy ciała, nie znalazłszy nic, Od siebie odsuwają się rozczarowane; I kiedy ludzie, co się nienawidzą, Spać muszą razem — bardziej jeszcze sami; Samotność płynie całymi rzekami…
[Miki Obłoński:]
Śpisz jeszcze… Na twych rzęsach — skra drobna poranku. Strachy śnią się twej dłoni — bo i drga, i pała. Oddychaj tak — bez końca. Całuj — bez ustanku. Kocham oddech twej piersi, ruch śpiącego ciała.
Przyjdzie noc o źrenicach zaświatowo łanich I spojrzy — i zabije… Polegniem … snem czynni… Jak to? Więc musim umierać tak samo jak inni? Jak ci — choćby z przeciwka?… Pomódlmy się za nich…
[Kalina Jędrusik:]
Samotność jest jak deszcz. I z morza powstaje, by spotkać zmierzch; I z równin niezmiernie szerokich, dalekich, W rozległe niebo nieustannie wzrasta. Dopiero potem opada na miasta.
Drży nieustannie w godzinach przedświtu, Kiedy ulice idą witać ranek I kiedy ciała, nie znalazłszy nic, Od siebie odsuwają się rozczarowane; I kiedy ludzie, co się nienawidzą, Spać muszą razem — bardziej jeszcze sami; Samotność płynie całymi rzekami…
[Miki Obłoński:]
Tyle już lat minęło tak długich od pierwszej pieszczoty… Tyle dni od ostatniej upływa niedoli… Co nas wczoraj — spotkało? Co jutro — zaboli? I czy zbraknie nam kiedyś do szczęścia ochoty?
Przyjdzie noc o źrenicach zaświatowo łanich I spojrzy — i zabije… Polegniem … snem czynni… Jak to? Więc musim umierać tak samo jak inni? Jak ci — choćby z przeciwka?… Pomódlmy się za nich…Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.