Pamiętam pierwszy raz, kiedy zgasło dla mnie słońce Jechałem kabaryną pierwszego lipca na Monte* Po drodze te psy ciągle coś gadały do mnie Ale ja ogłuchłem widząc to, co tracę w małym oknie Piękny poranek, siódma rano, dzień zwyczajny Ludzie idą do pracy, wszystko w ruchu jednostajnym Jak Witkacy maluję w umyśle obraz Nie zobaczę tego długo, czeka z betonu krajobraz
Widzę wróble pląsające na gałęzi Intensywną zieleń trawy, liście nie w kolorze miedzi Zwolnione tempo, rzeczywistość płynie lekko Pochłonięty przez getto, nie widziałem tego żyjąc na krawędzi Auto pędzi na kogutach Nie ma we mnie ruchu jak w umarłym ciele trupa Dłoń jedna z drugą skuta, rozluźniły się pięści Godzę się z tym co będzie, nie odczuwam agresji
W mojej piersi serce pulsuje wolno Przestawia się na rytm miejsca, gdzie czas płynie wolno Chciałbym się pożegnać z kimś, ale mi nie wolno Po fakcie zrozumiałem znaczenie słowa "wolność" Mijają chwile, wracają powoli zmysły Niech ktoś mnie uszczypnie - może to tylko mi się śni Gdybym mógł, gdybym tylko cofnął czas Gdybym mógł urodziłbym się jeszcze raz - ziomeczku, wierz mi
Jak na spowiedzi, ostatni rozrachunek Sumienie czyste, łamię prawa wizerunek Boże mój - powiedz, kiedyś mnie opuścił Boże mój - wiem, że obrałem zły kierunek Przekraczam bramy piekła i żegnam to, co kocham I choć głowę mam do góry czuję się jak po psychotropach Czuję mrok, czeka dom zabłąkanych dusz Gdy szedłem tak nagle ktoś wykrzyczał z okna
Gdy zgaśnie słońce nie czuj się osamotniony Bo w mroku czekam ja - niosę światło, bądź spokojny W obliczu zła pokaż, że dobra jesteś godny Przestań się bać, weź do serca ognia z mej pochodni (x2)
Pamiętam drugi raz, kiedy słońce dla mnie zgasło Ktoś ukochany mi na wieki miał wkrótce zasnąć Chore ciało i złośliwe markery Zapada wyrok, lekarz jest do bólu szczery To nie prawda, to musi być pomyłka Trwa ciągła walka, toczy się lat dobrych kilka Nie godzę się z tym, nie dociera to do mnie Nie wierzę w to, że zostały jej tylko trzy tygodnie
Uciekam, biegnę jakby to miało coś zmienić Pęd powietrza suszy łzy napływające z moich źrenic Nie zatrzymuje się póki funkcjonują mięśnie Po to by w końcu klęknąć, osamotniony w mieście Pytam Boga czemu znowu mnie opuścił Pięści twarde jak kamienie, krzyk obudziłby głuchych Nienawidzę wszystkich, nie cierpię tego świata Zamordowałbym rękoma tego co ma nadejść kata
I widzę ją, jakby nic się nie zmieniło Uśmiech na jej twarzy ciągle daje mi miłość Stare dłonie ciągle głaszczą mnie po głowie Czuje się jak małe dziecko, nie poradzę z tym sobie Nienawidzę siebie za te wszystkie przykre chwile Za te wszystkie przykre słowa, za to, że nie doceniłem Ile znaczy dla niej, ile ona znaczy dla mnie Chciałbym cofnąć czas, o więcej czasu błaganie
Nadchodzi moment - ten, którego tak się bałem Przy łóżku czeka śmierć, ona pod białym prześcieradłem Trzymam dłoń cenniejszą dla mnie niż diament Wtedy jej obiecałem, przysięgam, daję słowo, amen Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz Któregoś dnia wnuczek do Ciebie powróci Jej pamięć żyje we mnie, nigdy jej nie zapomnę Bo ona czeka na mnie, wiem, śpiewa to dla mnie
Gdy zgaśnie słońce nie czuj się osamotniony Bo w mroku czekam ja - niosę światło, bądź spokojny W obliczu zła pokaż, że dobra jesteś godny Przestań się bać, weź do serca ognia z mej pochodni (x2)
Wiem, że Ty też byłeś uwięziony w mroku Twoje prywatne piekło, bez nadziei na spokój Bez nadziei na zmiany, bo los Ci podciął skrzydła Myślałeś, że to koniec jak pojmane zwierzę w sidłach Klepsydra to Twe dłonie, życie to piach Gdy paraliżuję niemoc swoje plony zbiera strach Nawet w snach nie ujrzałeś tak czarnego scenariusza Gdy każdy dzień zabija Cię powoli, jak kusza
Gdy cierpi dusza, ciało nie chce jej wypuścić Bo wie, że bez niej niema bytu jak ślimak bez muszli To nie wyjście porzucić tą skorupę Bo niczego nie naprawisz, jeśli nagle padniesz trupem Odnajdź w sobie siłę, popatrz tam przed siebie Bo noc nie trwa wiecznie, słońce wyjdzie na niebie Nie jesteś sam to pamiętaj, ja też w to wierzę Niosę dla Ciebie światło - napisałem to dla Ciebie
Gdy zgaśnie słońce nie czuj się osamotniony Bo w mroku czekam ja - niosę światło, bądź spokojny W obliczu zła pokaż, że dobra jesteś godny Przestań się bać, weź do serca ognia z mej pochodni (x2)Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.