Gdy spadał anioł nikt nie widział piór podartych Nikt nie płakał, nikt nie łapał kwiatu oleandry Losu meandry zawiodły ją na tą glebę zimną Gwiazdy na niebie, hiena bawi się ze swą zdobyczą Z każdą sekundą z niej życie w eter ulatuje Grzmią niebiosa, zmaga się wiatr, niebo deszczem pluje A wokół ciemność wdziera się z płucem w serce Ku niebu wznosi ręce, czy Bóg przytulić ją zechce?
Na twarzy oddech - ta woń zgniła, wstrętna Płuca przygniata 100 ton, jego twarz beznamiętna Dłoń jak imadło miażdży gardło, on przez zęby syczy: "Krzycz do woli suko, nikt Cię nie usłyszy"
Ostatkiem sił broni się sarna we wnykach Reszta życia się tli jak płomień w grobowych zniczach Minęło wiele dni, marna nasza prekognicja Wszyscy jesteśmy ślepi - to życie, a nie fikcja Jak cienka nitka wiąże duszę z fizycznym ciałem Klepsydra cedzi ziarna, ostatnie z nich to ''Amen'' Z morderczym szałem, już strobo na sklepieniu błyska Nie, to nie dyska - on jak lobo życie z niej wyciska
Wibracja niska, chyba skała czuje więcej Ślina cieknie mu z pyska, ale jej opadły ręce Już końca tak bliska, słyszy już nawoływanie dusz Na włosach krew nie farba - barwa jak wojenny pióropusz To nasza wina - patrz i gap się teraz, czas się zatrzymał Za chwilę finał, toczy się powoli czarna bila Weź nie strugaj tu debila, bo jakby tyłkiem ruszyła To byś w nią wszedł, jak nie jeden zgred z zapędami pedofila
Teraz się szujo śmiej W oddali cicho gra Eroica - Beethoven Do góry ręce, jak na ostatnim koncercie Trzeba ją ponieść tam, gdzie w glebie czeka dla niej miejsce Śmierci kierpce po cichu depczą trawę Kroki tak liche, a prowadzą ją nad życia krawędź Słychać już płacze, glament To już ostatni zakręt Za nim już nie ma nic - koniec, aż tu nagleTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.