21 lat chłopak się chował na blokach Ciągle chodził i mamrotał: "mnie to i tak nikt nie kocha" Na dyskotece poznał typa, który robił w prochach Wziął go pod skrzydło, czarny anioł wręczył w kredo towar Wszystko pięknie, interes się zaczął kręcić Grono jego klientów to gimnazjalne dzieci Co dzień im dawkował coraz większe porcje śmierci Nawet nie feta tylko dopał, syntetyczna koka
Dopadło go jak wielu - tak, to dilera klątwa Nie minęła chwila, sam to gówno zaczął wciągać Szył se grube filmy, rodem z serii Jamesa Bonda I dopadły go demony, jak na weselu u Wrony Długi rosły jak broda, śni mu się brudna woda Dostawca ciągle dzwoni - pyta kiedy wreszcie odda Straszy go wpierdolem, fatality z Mortal Kombat Czasami złota żyła to nic innego jak Tombak
Z dnia na dzień coraz gorzej, porusza się kanałami Krążą ploty na osiedlu, że chcą typy go odpalić Myśli biegają po bani jak na kacu białe myszy: „Chyba trzeba coś zajebać, bo nie ma na kogo liczyć” W sklepie przy kaplicy, ponoć całkiem niezły utarg Może to i nie Da Vinci - nie ma wyjścia, tonie w długach Znalazł atrapę dwururki, co sprzedają na odpustach Wjebał do tego sklepu drzwi rozpierdalając z buta
Na ziemię kładzie lumpa, co przy kasie brał jabola „Niech się, kurwa, nikt nie rusza, bo was koroner posprząta” W kominiarce krzyczał: „dawaj siano i zegarek” A sprzedawca dziwnie patrzy, po czym pyta: "to Ty, Marek?" Traci kontrolę w szale, poci się jak osiłka Kolbą wali w czaszkę, sprzedawca leży na cycach Bierze z kasy parę baniek i czym prędzej się wystawia Parę ulic dalej na kolanach puszcza pawia
Jakby było mało ściga go policja Biją napad z bronią w ręku i szukają do pobicia Znają z imienia, nazwiska, foty na każdej komendzie I za marne parę złotych pajdę trza będzie odsiedzieć Chce jechać do Niemiec, kto pomoże mu w ucieczce Dawno nie ma przyjaciół, w parku żal topi w butelce Małym słodkim skrętem przepala gorycz porażki Po głowie biegają myśli, czy by może się nie zabić?
Odzywa się Nokia - dziwne, dawno nikt nie dzwonił Do słuchawy mówi "halo" - "siema ziomuś, to ja Kornik Słyszałem, że masz przypał, może będę mógł zaradzić Bo mam skrytkę w dostawczaku, dzisiaj jadę do Hiszpanii" Pojawia się nadzieja, Marek nagle dostał skrzydeł O dziewietnastej ustawka - już na dobre z Polski zniknie Jeszcze jedna sprawa, bo ta przysługa nie darmo A na chacie ma skitrane 200 euro, tam pod wanną
Ryzykuje, skrada się przy bloku czujnie W zasięgu wzroku klatka, ale psy nie takie głupie Niczym Ato Boldon wypierdala, cudem gubi pościg Dochodzi 19, czy Kornik da się uprosić? Postresowany wsiada do białego vana „Kurwa, ziomuś, weź mnie zabierz, nie skombinowałem siana” Kornik jakiś dziwny, nawet na niego nie patrzy Marek zerka za plec...Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.