Potrzebuję motywacji żeby żyć na sto procent Nigdy nie ulec stagnacji ciągle być dawcą zwrotek Pisać z polotem i techniką godną mistrza Stać się najlepszym kotem a zjadać wacków nie whiskas Mój dzień to bitwa przeważnie z samym sobą Z własnymi słabościami stawiam czoło twardym wrogom To prawdy pogoń co zdaje się nie mieć końca Coraz więcej sekretów z każdym obiegiem słońca Człowiekiem zostać niełatwo w naszych czasach Gdy dominuje rozpacz i rozpad starych zasad Plany to kasa ty ocal mnie od tego Odsuń te chude lata ratuj od czegoś złego Nie daj mnie hienom nie daj hydrom na obiad I mnie zbudź kiedy ślęczę, jakbym miał syndrom Pinokia Bo moja fobia to lęk przed stratą szansy Więc nie pozwól bym odpadł i spełnij rolę tarczy
Weź i mnie ocal bo iść samemu ciężko Wśród problemów upadam często jak dziecko Bo kroczę ścieżką pozornej wolności Może mnie zaprowadzić do upiornej przyszłości Strach w sercu gości ty chwyć moją dłoń Gdy w dobie nieszczerości ujrzę wrogą broń A cel na skroń usłysz mój wokal w tle Wtedy zawołam ciebie proszę ocal mnie
Mówią 7 lat tłustych i 7 kiedy trudy Chuj z tym za rok minie 21 chudych Ocal od zguby bo nie rosłem w pięknej willi Chociaż jestem świadomy, też że mieli ciężej inni Daj więcej sił mi bym na dobrych intencjach Jechał nie na pretensjach, przy pochlebnych recenzjach inteligencja? chce mądrości życiowej Bo marnuję potencjał na wieży z kości słoniowej Ułomności duchowe sieją strach jak Lord Vader Nie mam pojęcia jak życiowych przeszkód tor przejdę Dziś mówię mayday i oczy swe zamykam Prócz jednego - co będzie? to żadnych nie mam pytań Bezradny chwytam się każdego ratunku Lecz to jakbym palił spliffa marnego gatunku Twardego gruntu nie czuję pod stopami Więc uwolnij od smutku i unieś nad chmurami
Weź i mnie ocal bo iść samemu ciężko Wśród problemów upadam często jak dziecko Bo kroczę ścieżką pozornej wolności Może mnie zaprowadzić do upiornej przyszłości Strach w sercu gości ty chwyć moją dłoń Gdy w dobie nieszczerości ujrzę wrogą broń A cel na skroń usłysz mój wokal w tle Wtedy zawołam ciebie proszę ocal mnie
Proszę ocal mnie proszę /x12
Łapię kolejny oddech nie zawsze łatwo przychodził Nieraz go w płucach brakło było tak od narodzin Nie zliczę godzin gdy swoją słyszę duszę Pragnę uniknąć porażki jak wziąć oddech gdy się duszę Czy się wzruszę nie pytaj, tylko pomóż No bo wskazówek nie słychać a twe usta milczą znowu Szukam sposobu jak rozegrać tą partię By ciągle iść do przodu zaraz nie przegrać po starcie Piszę bo znam Cię choć nigdy nie widziałem Bo tkwisz w każdym farcie jak wielki w ziemi kamień Usuń ten zamęt podaruj więcej mocy Nie pozwól by ten skurwiel budził mnie o trzeciej w nocy Ten sen proroczy jako swój żart potraktuj Bo trzeci rok se wkręcam że zginę w tym wypadku Chroń mnie od wiatrów co prócz na ciele kurzu Kładą na duszy łańcuch ocal mnie aniele stróżu
Weź i mnie ocal bo iść samemu ciężko Wśród problemów upadam często jak dziecko Bo kroczę ścieżką pozornej wolności Może mnie zaprowadzić do upiornej przyszłości Strach w sercu gości ty chwyć moją dłoń Gdy w dobie nieszczerości ujrzę wrogą broń A cel na skroń usłysz mój wokal w tle Wtedy zawołam ciebie proszę ocal mnie Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|