Widzę świat, w którym chaos wiedzie prym Trzymam władze Krzycze w snach Nawet dialog teraz to nie znany dialekt Czuje strach w nas Czuje gniew Czuje ból Pożywka dla mas Tu na dnie to chlew Tutaj głód Tutaj grób Pczuj ten smród, chłód Spojrzeń ludzi widm Na cud nie liczy nikt Umykł w kolejny konflikt Litość!? - Zapomnij, podaj dłoń i chodź do Getta Dopada stan insomnii czujesz chodź to Vendetta Nienawiść, która pali ducha trawi Zawiść w ludziach! Okuta ze stali nie do przebicia skorupa Symbol upadł został schemat Non stop sie powiela Ojciec chla, synek ćpa To ten przekaz w genach Czekaj! Jebać świat! Jebać rząd! Weźmy bron to rewolta Mamy dość Mamy moc Mamy głos to Polska! Nasz dom, a traktują nas tutaj jak zwykłe ścierwo Jedność to nasz sektor niesiemy ze sobą terror!
Mimo ze na dnie nad nami sie zebrały chmury Pokonamy sztorm, jednorazowa szansa Agresja niech spadnie nie pomogą żadne sznury Spadł z nieba grom w postaci tego chamstwa [x2]
Nazwij mnie bandytą wykon Za mój żywot nałóż więzy Sympton wyleczysz, błyszczą oczy jadowitych węży Damy rade przezwyciężyć Każda burzę , każdą zamieć Ruszamy w eskapade Jesteś tchórzem, a ja chamem Sennym koszmarem, katem Po mnie pozostanie popiół Gramy opór! Nasz kopuł, posiadamy antidotum Wojenny topór, na wojennym szlaku W słusznej sprawie W porze mroku dla dzieciaków Ukradliśmy alfabet - Dla nich! Dla tych bitych Wychowanych w nie ludzkich warunkach System przegnity Widać skutki na podwórkach Kolejna runda Nerwy na wodzy, trwa batalia W tych warunkach o dobrobyt Dla tych co polegli w salwach Chwila ciszy...
Ojczyzny wojownicy, Buntownicy! Bronili Polski bronili stolicy, Męczennicy złożyli ofiarę Ich duszom szalą Do grobowej deski pamięć Oni pokonali chaos!
Mimo ze na dnie nad nami sie zebrały chmury Pokonamy sztorm, jednorazowa szansa Agresja niech spadnie nie pomogą żadne sznury Spadł z nieba grom w postaci tego chamstwa [x2]
Bez opieki , bez miłości Pamięta z młodości traumę! Zażyte leki mdłości Non stop najebaną matkę Budził sie z krzykiem - Tato! Jestem bardzo głodny! Synku, tata ma maraton Ten świat jest często podły Nie pomogły modły, więc pomogą pięści Prawo dżungli, Stał sie podły! Załogą agresja dodaje ulgi Z kosą w łapie Posłaniec niesie śmiertelne nowiny Nie zatrzymasz tej machiny Pod wpływem heroiny! Bez skaliny, kokainy Tylko Bóg wie po czym jeszcze To są ruiny, Słońca wchód Melanholijny szepcze Jesteś ślepcem! Ilu z nas potrzebuje wsparcia Matka z dzieckiem Wózek pcha jak ten pies szuka żarcia Grzebiąc.. Po śmietnikach Dla nas stała sie widmem Jedząc resztki z talerzyka skóry, betonowy pigment To boli w niewoli W paranoji trupów z szafy To życie na krawędzi, a w nim ciągłe dylematy!
Mimo ze na dnie nad nami sie zebrały chmury Pokonamy sztorm, jednorazowa szansa Agresja niech spadnie nie pomogą żadne sznury Spadł z nieba grom w postaci tego chamstwa [x2]Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.