Już kurwa nie wiem co mam myśleć o tym, poczuć wyrzuty sumienia i wycofać wszystkie strofy? Co? Co z arytmią, myśli przyodziane w cień, chuj, że nawet się nie starasz zbytnio, powiedziałaś nie, to nie myśli w niewoli, często spłacam długi serc, jak jednemu coś spierdoli się chlejemy drugi dzień przez to. mogę to stracić, rzucić, wyjebać w kąt gdzieś, nie będę się tłumaczył bo znów powiesz, że żałosne jest ty się wkurwiałaś jak mówiłem 'obojętnie', nie? co ja poradzę, jak mi serio obojętnie jest dałaś mi szczęście i wiarę, nadzieję nocą chciałem być Ci każdym mięśniem ale powiedziałaś 'po co?' wychodzę z tłumu, pamiętam wyraz twarzy, było na niej więcej bólu niż sobie mogłem wyobrazić chuj, że byłem tylko obcą, chociaż setki wspomnień furtką, więc daj upust emocjom, albo przyjdź do mnie...jutro. przez kompleksy czasem mogłem przysiąc sobie, że jak pisałem te wersy to zawsze z myślą o Tobie, wiesz? patrzę na ludzi, obowiązki względem siebie, i to tak samo jak i związki, bo Ty wiesz, że to mnie jebie, nie? pamiętam włosy, albo przemoknięta chusta, byłaś tak namiętna, dosyć... czuję i pamiętam usta, kolor oczu po rodzinie i Twój miękki dotyk dłoni, Twoje jako jedyne...pasowały do tych moich.
Czasem się boję, że to spojrzenie w lustrze jest moje, albo czy kurwa dorosłem już do bycia wiecznie gnojem.Widzisz moje paranoje, gdy stoję z Tobą i tętnię? w agonii biegłem, kurwa jest mi tak obojętnie.Czujesz, że jestem czy może czujesz, że zdechłem? Ratujesz przestrzeń czy tylko konstruujesz mój bezdech? rozumiesz jeszcze, że stoi tu przed Tobą i biegnie...upadam najniżej jak mogę kurwa, i obojętnie.
Zdecydowałaś sama, kurwa z rany uśmiech w ranach, już nie ozdobi nas dramat, kurwa kochać na pokaz i wyrządzać dalej krzywdy, chyba już nie umiem kochać, kurwa, nie umiałem nigdy przecież Idę do lustra znów pustka to niefart, chciałem być jak frustrat, zawiłość wystawić na przetarg miłość? to letarg, świat popada w nietakt, powiedz mi co jest ze mną nie tak, że się kurwa bałem o nasz koniec dziś? tylko przeczuwam, nie jak zawsze źle wybieram, ale po chuj to wypluwać, będzie łatwiej się umierać nam, wiesz, że nie wiem, dalej przykro i zawile, bo jak trzeba coś powiedzieć, zwykle nic nie mówiłem, wszystko milknie, dopijam Twoją herbatę i patrzę na Twoją spinkę i co powiedziałaś latem zbieram forsę i tak z każdym tygodniem, bo jak grałem każdy koncert, też z myślą o Tobie tylko, przez tę przyczynę popadam w nastroje skrajne, bo bycie skurwysynem bez Ciebie już nie jest fajne nawet szukasz zajęcia i chcesz żeby prysło z miejsca, albo weź sobie te zdjęcia i wypierdol wszystko gdzieś tam, chuj to już za wiele, tylko nie wypluwaj mnie z tym, pozostaje tylko mieć nadzieję, że będzie 20, i jeśli się nie zmieni wiele, czy odnajdziesz swoje miejsce? wiem, że miałbym Ci to za złe choć do twarzy Ci z tym szczęściem.
Czasem się boję, że to spojrzenie w lustrze jest moje, albo czy kurwa dorosłem już do bycia wiecznie gnojem.Widzisz moje paranoje, gdy stoję z Tobą i tętnię? w agonii biegłem, kurwa jest mi tak obojętnie.Czujesz, że jestem czy może czujesz, że zdechłem? Ratujesz przestrzeń czy tylko konstruujesz mój bezdech? rozumiesz jeszcze, że stoi tu przed Tobą i biegnie...upadam najniżej jak mogę kurwa, i obojętnie. x2Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.