Co zrabuję czyjeś serce, to mi zwiędnie w dłoniach. Co wyłupię z kogoś kocham, to w ramionach moich skona. Co odetnę komuś wiary, jak płat mięsa zielenieje. Co spojrzenie uprowadzę, to w niewoli oszaleje.
Ofensywa moich palców napotyka tylko zgliszcza. Na Twym zbezczeszczonym ciele resztki dumy Twej wyniszczam. Flota ust mych, już bez celu, wciąż dryfuje w morzu słonym. Twa nadzieja rozstrzelana. Świat Twych pragnień zatopiony.
Nikt nie rzuca pęków kwiatów na sumienia mego pancerz, Kiedy wkraczam pragnąc chwały pośród rozgromione szańce. Co przygarnę pod swe skrzydła kompleks marzeń Twych strzelistych, Rozpościeram swe ramiona i zostawiam dywan zgliszczy.
Kiedy trzeba nową wiarę i nadzieję w nas ocalić, Palę przeszłość i znów czuję jakbym jakiś Rzym podpalił. Przebij mą stalową zbroję. Wyrwij serce me ze stali. Nasyć wreszcie się pokojem, gdy ja będę w swej Wallhalli.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.