Nocne schizy wchodzą przez głowę budowę mijając widzisz martwą krowę syfem nażarty słyszysz zwierząt mowę niemowlę płacze głaszcząc czarną wdowę wyrwałeś krowie serce i zjadłeś je surowe piri bananowe wyrzygałeś na stopy tropy zostawiasz jak ćpunów smartshopy będą kłopoty, płoną taroty.
Daleko w oddali jakaś stara chata poświata w podyciu płynie czortów fregata wjeżdżasz na rewir, świst noża w powietrzu pędził do konciopo nie do strony meczu bardzo rzuca ciała, po pomieszczeniu parzenie z trupami, w obleśnym scaleniu trzy martwe ciała, a pokojów jeden to chyba nie był wymarzony Eden. Trzeba zbierać truchłe ulica, kamienica przy drodze postument, płonąca gromnica płonie jak twe myśli, idzie parka młoda dzisiaj mu robiła ostatniego loda głowa już odpadła od reszty ciała cuda może była kurwa ta laska za chuda ? Wyrywasz jej kręgosłup, poddając się amokom gwiżdżesz sobie pod nosem "erni orinoko" wypatroszyłeś ciało, wysrałeś się do środka brzydka i śmierdząca, a byłaś taka słodka wzywasz swego przodka gdy skalpujesz chłopaka obdarłeś go ze skóry jak kłusownik futrzaka później ćwiartujesz jak kurczaka z grilla groźny jak Godzilla, szybki jak Cadillac skończysz, odrzucasz, spluwasz i gardzisz przy takim widoku wymiękają nawet twardzi zlewasz ich swym, śmierdzącym moczem (????????) i zrobił się potoczek tak ich zostawiasz, nastąpił atak psa ugryzie ciebie a jego kosa pchła żyły przecięte, pies spada i zdycha nadzieja runęła jak mury Jerycha powiedziała (???), uraniona psycha paliwem twym prochy i twoja własna pycha.
Nocą wszyscy boją się tak na jawie jak we śnie coś się kończy a coś nie a czasoje ani drgnie. Nocą wszyscy boją się tak na jawie jak we śnie coś się kończy a coś nie a czasoje ani drgnie. Coś się kończy a coś nie a czasoje ani drgnie.
Przy nocnym stoi mocna ekipa jakaś głupia pipa śmieje się na tripach znasz się na dowcipach, sięgasz do plecaka ręki używasz jako czerpaka złowiłeś granat, w ustach zawleczka na nic ucieczka, jak bez dna beczka wybuch rozwalił nawet piwnice zmasakrowałeś całą ulicę odłamki wpadły aż na bocznice tulisz wnętrzności, liżesz okrężnice dłoń twa wprawiona, patroszy biodra wszystko gotowe niczym kapusta modra pływasz we krwi, w fekaliach i flakach czerwone ścierwa jak miska po burakach zbierasz saperką resztki na gulasz ścierwo, pyry, papryka, cebula dziś nie pomoże tu żaden eskulap skóra się zimno, śmierci glazura zebrałeś, odchodzisz, nic tu po tobie nie chce się zmieniać, masz neofobie przez życie całe maczetą rąbią snuty z dobra wysnuty, zero pokuty jedynie półbuty zostały z bankowca wzrusza się tylko na widok perłowca.
Nocą wszyscy boją się tak na jawie jak we śnie coś się kończy a coś nie a czasoje ani drgnie. Nocą wszyscy boją się tak na jawie jak we śnie coś się kończy a coś nie a czasoje ani drgnie. Coś się kończy a coś nie a czasoje ani drgnie.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.