Jak mi się chce! Jak mi się chce! Pieniędzy? Nie! Zaszczytów? Nie! Mnie się żony chce!
Żona, to od Boga dar, to jest urok sam i czar. Jak mi się chce, oj, giewałt, jak mi się chce!
Gdy rano budzę się, śniadanie już na stole. Czego więcej chcieć? Pachnąca chałka, knedelki dwa w rosole. To ja muszę mieć!
Na obiad pachnie już wątróbka z ferfelkami. To od żony mam. A na kolację zjem kaczuszkę z racuszkami. Całą porcję sam.
Jak mi się chce! Jak mi się chce! Majątku? Nie! Klejnotów? Nie! Mnie się żony chce!
Żona, to od niebios znak, bo bez żony czegoś brak. Jak mi się chce, oj, giewałt, jak mi się chce!
Gdy się zbliża noc, to bawi mnie rozmową. Ona wszystko wie. Na łóżku kładzie mi piżamę flanelową. To rozumie się.
Dlaczego pyta pan, gdzie znajdę taką damę i jej szukać jak? Ja przecież tylko chcę, żeby była jak „majn mame” Czy to trudne tak?
Jak mi się chce! Jak mi się chce! Czy ktoś wie? Bo ja nie, a mi tak się chce!
Żona, to z loterii los, to jest szczęścia pełen trzos. Jak mi się chce, oj, giewałt, jak mi się chce! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|