Dała Mu..., Albo nie..., D... Dała mu czystą białą koszulę, W kieszeń wepchnęła kawałek ciasta, Pospiesz się Stary dodała czule, Spójrz na zegarek już 19.
W drzwiach Ona Jemu ścisnęła ręce, On ważne zdanie rzucił przez schody, Wrócę jak zwykle tuż po 20, Po "Sporcie" i po mapie "Pogody".
Ledwie się za Nim zamknęła furtka, A już fatygant ust jej dotykał, I szeptał czule: Moja malutka, Mamy czas aż do końca "Dziennika".
I dla pewności, żeby mieć spokój, Końca dziennika by nie przeoczyć, To On ją kochał cokolwiek z boku, By mogła w ekran wlepić swe oczy.
Tam na ekranie mąż Jej: prezenter, Z kimś bardzo ważnym toczył rozmowy, A Oni w łóżku w pościeli zmiętej, profanowali serwis krajowy.
Aż nagle z hukiem drzwi się otwarły, W drzwiach mąż: prezenter stanął jak zjawa, Mam Cię niewierna! Krzyknął pobladły, Teraz nie wyprzesz się tego draba.
Won z mego domu z tym głupim ryłem! Won z mego serca gdy nie masz wstydu! Wcześniej wróciłem, bo załatwiłem, By "Dziennik" poszedł z magnetowidu.
Wracając wcześniej mąż złamał słowo, I taki z tego morał wynika, Żeby z rezerwą przyjmować to co, Mówi wieczorem spiker "Dziennika".Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.