Lat dziesiątki już dla was, gamonie, w piątki, świątki i złe poniedziałki opuszczamy wieczorem swe domy, ciepłe żony, nagrzane kochanki... Te bankiety niepodokończone, niedopite stakany czyściochy, niespełnione balangi szalone... Wszystko dla was - kochane pieszczochy!
Pamiętaj, Warszawo*, dopóki nas masz, nie damy pogrążyć cię w nudzi! Nie padniesz, narodzie, na pysk, czyli twarz. Nasza drwina z apatii cię zbudzi! Nie zginiesz, Warszawo, dopóki nas masz, choć wietrzyć cię będzie prezydent! Ponurym wieczorem zgaś światło i gaz i pod naszą się oddaj egidę.
Elektromis nas dla was nie kupił, nie wynajął nas żaden kandydat, nie spadliśmy tu z byka ni słupa, od Bałtyku nie przywiała nas bryza... Nie wyznaczył nas żaden komitet, nie posadził pan premier na stołek, mamy prawo szydercze nabyte z waszej łaski i woli wesołej!
Pamiętaj, Warszawo, dopóki nas masz, nie damy pogrążyć cię w nudzi! Nie padniesz, narodzie, na pysk, czyli twarz. Nasza drwina z apatii cię zbudzi! Nie zginiesz, Warszawo, dopóki nas masz, choć wietrzyć cię będzie prezydent! Ponurym wieczorem zgaś światło i gaz i pod naszą się oddaj egidę.
Kombatanckich nie mamy uprawnień, chociaż bito nas z lewa i prawa, choć toczono z nami dzikie batalie w imię państwa, porządku i prawa. Naszych akcji nie znajdziesz na giełdzie między Kablem, Tonsilem, Exbudem. Tutaj poznasz siłę swoich pieniędzy, licząc żarty za każdą złotówkę!
Pamiętaj, Warszawo, dopóki nas masz, nie damy pogrążyć cię w nudzi! Nie padniesz, narodzie, na pysk, czyli twarz. Nasza drwina z apatii cię zbudzi! Nie zginiesz, Warszawo, dopóki nas masz, choć wietrzyć cię będzie prezydent! Ponurym wieczorem zgaś światło i gaz i pod naszą się oddaj egidę.
Czarną teczkę tu na was trzymamy, a w niej kpiny, żarciki, szyderstwa! Za dziesiątki przykazań złamanych niech was kolka ze śmiechu poskręca. W huraganie dziejowych momentów, w morzu słów urzędowych straszydeł, macie naszą sprawdzoną ofertę: śmiechu tarczę obronną - "Egidę"!
Pamiętaj, Warszawo, dopóki nas masz, nie damy pogrążyć cię w nudzi! Nie padniesz, narodzie, na pysk, czyli twarz. Nasza drwina z apatii cię zbudzi! Nie zginiesz, Warszawo, dopóki nas masz, choć wietrzyć cię będzie prezydent! Ponurym wieczorem zgaś światło i gaz i pod naszą się oddaj egidę.
------------------------- * W różnych wersjach zespół kabaretu śpiewa "Narodzie", "Warszawo" lub "publiko".Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.