Raz pewien pan, zwyczajny pan Ja takich panów setki znam Wleciał do sklepu i jeszcze w biegu Do sprzedawczyni tak krzyknął: "Ty mi sprzedaj Natychmiast uśmiechów trzysta" "Na miejscu podać?", "Nie, zapakować" Po czym, jak stał, wziął je i zwiał Po czym, jak stał, wziął je i zwiał Po czym, jak stał, wziął je i zwiał
A sprzedawczyni w obcisłej mini Rzuciła za nim ten trzysta pierwszy Uśmiech najsłodszy oraz najszczerszy Z szyi łabędziej zmieniła krawacik Krzycząc: "Chwileczkę! Pan nie zapłacił Jest mi pan winien spacer nad rzeką Czterdzieści bez i liścik, że 'Czekam' Wysłane z dworca bardzo daleko Z dopiskiem 'Przyjedź' sześćdziesiąt razy Z tyłu widoczek, dziecko na plaży Z tyłu widoczek, dziecko na plaży Z tyłu widoczek, dziecko na plaży"
A on zawstydził się, jak panienka Wrócił nazajutrz, najpierw cmok-ręka Potem za rękę ją poprowadził Nad ową rzekę, tam długo gładził Jej włosy czarne, jak noc sierpniowa Aż ją od tego bolała głowa Aż ją od tego bolała głowa Jej włosy czarne, jak noc sierpniowa
Potem wiadomość lubi te rzeczy Żyli szczęśliwie, mieli sto dzieci Z tych dzieci potem tysiąc dwa wnuki Kto w to nie wierzy, jest bardzo głupi A morał z tego jest dosyć prosty Ludzie to brzegi, uśmiechy, mosty Ponad przepaścią tkane w pośpiechu Szczęście zaczyna się od uśmiechu Szczęście zaczyna się od uśmiechu Szczęście zaczyna się od uśmiechu Szczęście zaczyna się od uśmiechu Szczęście zaczyna się od uśmiechu Szczęście zaczyna się od uśmiechu
Raz pewien pan, zwyczajny pan Raz pewien pan Raz pewien pan, zwyczajny pan
- Gdzie tu można koło dopompować? - Em, tam? - Tam? Dobra...Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.