Pamiętam dobrze jak tu kiedyś było, Jak niebiańsko świat się toczył Bez problemów i bolesnych prób. A stanowisko twe znaczyło tyle, Że nikt wyżej nie podskoczył. Mogłeś piekło złożyć u mych stóp! I lepiej, i dostatniej być tu miało - Gdzieś ten pomysł podpatrzyłeś. W raj się zmienić miał ten cały kram. Do dzisiaj nie wiem, czy coś się zmieniało, Nie wiem, czy coś rosło w siłę, Lecz dostatnio było - Głównie nam!
Pamiętam dzień, gdy opętana, nawiedzona, Oszołomiona, cała w twej diabelskiej mocy I ramionami twymi w tangu przyduszona, Szeptałam – Bubek, nie daruję ci tej nocy!
Pamiętam słowa twe mocne i tkliwe, I apartament, tak zwany służbowy, W nim raj piekielny I piekło prawdziwe, I tłum podwładnych Witających w drzwiach wejściowych!
Znać chciałeś wtedy w lot każdą mą myśl, Mą każdą zmarszczką dzień mogłeś się gryźć, Bez słowa nieba przychylił mi byś. Tak było kiedyś - Dawniej. A dziś - Eeeech! Szkoda mówić!
Pamiętam wizje, któreś mi roztoczył I perspektyw panoramę, Plany co wzruszały mnie do łez, Szatańską głębię twoich czarnych oczu I piekielny temperament, I bogaty, fasadowy gest!
Pamiętam, spadające niby z nieba, Upominki i precjoza, Ten twój cały wielkopański szpan. A dzisiaj już po prostu sama nie wiem, Czy to kryzys, czy skleroza, Tak twój, Bubek, pogorszyły stan?
A przecież byłeś niestrudzony niczym Syzyf Gdy mnie skusiłeś, aranżując małą fetę W prywatnym czyśćcu, sprowadzonym za dewizy, Z dużą biosauną i odnowy gabinetem!
Nie przejmowałeś się żadnym osądem I tym, że może ci za to przyłożą. Bo nie jest zgodne ze światopoglądem, Żeby w ogóle czart odczuwał Wolę bożą!
Dla ciebie wtedy nie znaczyło to nic, Ty próbowałeś zgadnąć myśli z mych lic, Bez słowa nieba przychylił mi byś. Tak było kiedyś Dawniej. A dziś - Belzebubel!
Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|