Ona:
Spotkałam go raz na Montmartre, Taki samotny, miły pan Teczka, parasol i melonik Na gwiazdy patrzył zamyślony
On:
Świeciły gwiazdy, mówi pani? Ja świata nie widziałem za nią Tylko mąciła nastrój jakaś Kotłowanina obok w krzakach.
Ona:
Odgłosów ssania i siorbania Savoir-vivre przecież zabrania Jęki i szloch to też dysonans I czułam, jak uczucie kona
Razem:
Potworne wycie nieszczęśnika Z którego cała krew wysika Też romantycznie nie nastraja Poczułem, więc, że muszę działać
Ona:
Porzucił teczkę i melonik Pustą ulicą w noc pogonił Zostałam sama obok krzaków Hej, jesteś tam jeszcze chłopaku?
Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |