Chciałbym mieć radosną wene, coś pisać na wesoło, lecz wszystko zdmucha szczęście, które znika w około. Znowu trzeba podnieść czoło, zmagać się z tym problemem, który nęka codziennie, błędnie czytasz przeznaczenie, wyrzucasz coś za siebie, choć w głębi chcesz to zrobić, pokazać twardą twarz, a nie upadać pod nogi. Wstawać z podłogi, po każdym większym upadku, nie mówić że jest ciężko, tylko wierzyć w przyjaciół. Boże ratuj, mówią ludzie co w niego nie wierzą, ale kiedy ktoś rani, wiara nie idzie pieszo. Inni śpieszą do śmierci, bo zabija ich ten świat, ta cała patologia pełna chujów i szmat. Wiele dat tutaj minie , zanim skończy się wszystko, ludzie będą błagać, żeby nie było istot, które sami stworzą, przez egoistyczny charakter, bo zobaczą co zrobili, kiedy ktoś ich ukaże. Widać korytarze błędów, popełnionych przez ludzi, obudzi się gniew na tych co muszą brudzić, tą ziemie, która miała być wodą i chlebem, żeby żyć tu na zawsze nie patrząc już przed siebie, teraz sam już nie wiem, czy chciałbym tutaj żyć, przecież nie jest łatwo, kiedy czuje tylko wstyd, czuje wstyd za siebie, bo niszczę wspólny dom, chociaż chcę sie zmienić, zawsze będą mówić won, to nie jest gra o tron, ja nie chce być na szczycie, chce tylko spojrzeć na nich, jakby przed własnym życiem. Poczuć bicie serca, złączone z ich sercami, żeby czas na tej ziemii został zapamiętany, żeby mnie pochowali, kiedy umrę szczęśliwy, wiedząc że zobaczę obraz, który był tutaj żywy, za życia patrząc w przyszłość, po śmierci do tyłu, wstawiać sie za przyjaciół, kiedy było ich tylu, tylu że chciałbym wrócić, usłyszeć znowu głosy, które w życiu dały radę, zebym mury przeskoczył, żebym nie zboczył z trasy, która była mi pisana, żeby tamta kobieta, całe życie mnie kochała, żeby moi rodzice, oddali za mnie życie, chociaż przez brak szacunku, pozostaje ukrycie, mówisz ze bedzie łatwo nie zdajesz sobie sprawy, że kiedyś po śmierci, bedziesz tam rozliczany, zobaczysz każdy grzech, cios który zadałeś, zobaczysz wszystkie łzy które spowodowałeś, zobaczysz krew która spływała po ciele, kiedy za twoją winę, obrywali przyjaciele, ciekawe czy zaśmiejesz się wtedy jak teraz tutaj, kiedy ostatnia świeczka powie Ci 'no dmuchaj' i znikną wszystkie dni, na dobre i na złe, zostaniesz tylko ty z tym całym ciemnym tłem, przywitasz się ze złem które kiedyś stworzyłeś, zobaczysz twarze ludzie którym piekło odkryłeś, usłyszysz płacz tych, w których zwątpiłeś, zostamiesz całkiem sam, z wódką którą przepiłes, i to co przegapiłeś będzie już gdzieś daleko, nie sięgniesz już po to, los stanie się męką. Stanie się udręką, nie wiesz co bedzie dalej, będziesz błagał szatana żeby odwrócił szale.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.