Zastanawiam się czemu tu jestem i nie czuje siebie, Czemu życie daje w pysk i upadam na ziemie. Nie rozumiem siebie, Nie rozumiem Ciebie, Wszystko staje się inne, wrogie, nie mogę przebiec. Przecież wszystko co ważne zostaje w pamięci, Wszystkie wzloty, upadki, wiesz, że nie podam ręki, Ludziom, którzy odchodzą, potem nagle wracają, Pierdole fałszywych chujów, za plecami nadają.
Jestem jak człowiek pająk, mam w sobie ogromną siłę, A większość gorszych pass, już dawno w sobie zabiłem. Wątpiłem jak inni wątpili, Czasem wątpię teraz, Nieraz miewam tu myśli, że jestem gorszy od zera.
Litera łączy litery, słowa przekazują wszystko, Piszę, gdy czuję szczęście, piszę gdy jestem nisko. Biorą za widowisko, przeklinają bo łatwo, Łatwo nazywać szmatą, gorzej wymyślić za co. I zapłacą za błędy, przestaje już wierzyć w ludzi, Dzisiaj za te papierki można tu wszystko kupić. Wolę rzucić to wszystko, odejść bez słów pożegnania, Do oddania mam zdania, myśli do przekazania. Miałem zamiar z tym skończyć, uzależnia jak mery, Te litery w mej głowie, bez liter nie mógłbym przeżyć, Musze zderzyć muzykę, bitem ozdobić tekst.
Ten wers jest o szczerości, która zawsze kończy grę, Czas ucieka przez palce, czuję się coraz starszy, Kiedyś chciałem żartować, teraz to już nie żarty. Mój rozum jest przetarty, w głowie za dużo myśli, Wyścig rzeczywistości, lepiej to teraz przycisz, Byłem zamknięty w sobie, maska kryła mi duszę. Teraz muszę być sobą, pokazać, że mam swe klucze, Które otworzą duszę, zamrożą każde uczucie, Że nie mogę nic zrobić, pozostają katusze. Na mej duszy przeczucie, znowu zostaną blizny, Które będą przypominać o osobach, które wyszły, O osobach co przyszły, żeby mnie w końcu zniszczyć, Ludziach pełnych nienawiści, spalę te wszystkie listy, W których pisała, że kocha te słowa były wszystkim, Wszystkim była świadomość, że nie zawiodę się nigdy. Teraz śmieją się pizdy, a ja odpowiem słowem, W głowie tylko te myśli, będę robił co robię.
Czasem zastanawiam się po co ktoś chciał mnie stworzyć, Zaraz po tym wchodzę w pętle, żeby pokazać co zrobił. Panie Boże proszę pomóż, Czasem nie wiem czemu robię krok, Kiedy tonę wtedy, morze chcę tu poznać, płynę w głąb, Nie wiem czym się różnię, czy różne to, że jestem czy, próżne to, że ręce chcą Cię uratować gestem. Później w próżnię lecę prędzej, niż leciałem kiedy mogłem, Tylko po to by wokalem, uwolnić co trzymam w sobie. Płonie we mnie ogień, mimo, że wodospad Twoich myśli, Chce ugasić to co powiem, kiedy słowa toczą wyścig. To wodospad, zimny prysznic, ale ogień burzy mury, Bo to złoto-proch się pali, ląd, powstał strumyk, Serio mam już dość tych wszystkich zawistnych ludzi, którzy śledzą każdy krok, żeby tylko go utrudnić Każdego dopada złość, chcą żebyśmy byli smutni, Dla mnie oni to tło, które gdzieś umiera w próżni.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.