Nikt nie umie porozmawiać z Tobą, wciąż się zamykasz czasem nawet mając kogoś obok ciężko nam oddychać plany zmieniamy dla kogoś, życie w ciągłych kompromisach nie mam dokąd iść więc co noc w inny świat bierze muzyka mnie nie chce się witać wiem może nie lubię życia stres zabija we mnie dobro i gorzko smakuje cisza znika sprzed oczu marzenie, po drodze znowu je gubię nie wierzę w spełnienie siebie, zawsze wraca to uczucie że coś mogłem zrobić lepiej i nie wiem jak sobie radzić z tym odkąd poznałem siebie częściej myślę że to słaby film nie mamy nic oprócz jednej szansy mówią mi a mi się kurwa nie chce walczyć kłócę się i rzucam tym mam w sobie zły obraz łzy chociaż chciałbym nie ma ich a ponoć czasem lepiej się wygadać i wyrzucić syf z duszy znam krzyk ludzi i wstyd głupi który po błędach mnie dusi a szyi znów czuję ucisk
Męczy mnie smak prawdy, jakbym wypił sok z cytryny wiem że nie zawsze mam rację, często walczę bez przyczyny igram z ogniem , nóż na gardle przez to co zobaczą oczy nieraz dusza pewności nabiera by nie umierać powoli i tak toczy się za dniem dzień, za nocą noc każdy sen i każdy krok zbliża mnie do naiwności i tak boli każdy śmiech , gest i rzucam w kąt każde słowo bezskutecznie próbujące mnie podnosić smak niepewności, setki zwątpień wśród wolności lęk obchodzi tylko to czy go czuje gdy przychodzi i brak zwykłej skuteczności w planach dzisiaj pozwalam obojętności wyzwalać we mnie najgorsze wartości w zamian proszę wciąż o spokój zamiast niego mam niepokój w głowie przestałem siebie pytać, unika odpowiedź mnie ciągłe pytania co zrobię, co zrobić powiedz kurwa nie wiem jestem tylko wrakiem, nie chce już udawać - RZUCAM
Tak bardzo chciałbym się zrozumieć i może to głupie sny lecz kupię każdy kit by być tym którego nie ma już którego nie ma tu i znów tej nocy wracam do nich wspomnień nie lubisz, ale trzymają Ci gnat na skroni i prawda boli wiesz to trafia do nich gdy na prawdę pokżę tym ludziom jak potrafię mieć dziś wyjebane nie głupi talent, pisać o tym i przelewać żale, wiem nie na stałe mam marzenia, wciąż je zmieniam nawet gdy mim mówią trzymaj się jednego by to spełnić to trzymam się wielu i tak jebią je te błędy wciąż mam pierdolnięty los, szukamy więzi bo to by choć jedno z marzeń spełnić ale nadzieja chce więzić głos we mnie to nie to zło co wtedy ale kredyt zaufania im spierdala, już nie wierzy to serce w podzięce wysyłam im szczery cios, uderza w gong życie, nie umiem mu wierzyć wprost
Mamy tak chorą wyobraźnie, najwyraźniej się martwię Ty wciąż patrzysz na mnie jakbym był tym kim dawniej i już chyba nawet gry znudziły mi się strasznie nie widzę tego co realne dziś tą kartkę barwię słowami które zawsze mi dawały szansę, satysfakcje dostarczały i mimo zmartwień umiałem zawsze kraść te sny które od zawsze pozwalały normalnie żyć to nadzwyczajnie dziwne widzieć wschodzący świt chociaż na chwile tonąc w tyle dni dotknąłem szczyt nie jest nim żaden z tych celów dokarmianych poza tym ile chwil zabiłem pragnąc banalnych dni i po tym zauważam błędy choćbyś chciał mnie za przykład brać jestem przeklęty może to misja ja jestem na przeciw szukaj mnie w myślach tam popełniam błędyTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.