To nie tak, że nie umiem wygrać życia jak ty Na tych bitach rozliczam swe mentalne podatki Płacę rachunki sumienia często co miesiąc I to nie tak, że nie umiem żyć się ciesząc To nie tak, że zamulam na co dzień prywatnie Z boku patrząc, wiodę życie dobre po maksie Choć dominuje klimat typu brud i obskur Grzeję się w cieple dogasających mostów Czasem grzeję za szybko i kurwa za mocno Całe jebane życie mówią mi płyń pod prąd Całe jebane życie ktoś mnie jebał za coś Dwa osiem pecha, który wstrzykuję trackom Wstrzykuję ci go pod skórę, żebym nie był sam Chowam twarz pod kapturem w kraju biedy Jak słucham siebie, to nie tak, że fałszywa skromność Jaram się oporowo, choć to nietakt podobno Kiedy idę Czerniakowską jestem anonimem Żyję dla rapu, chociaż kurwa z niego nie żyję I dopóki jestem Junes, choć trzy lata nie byłem Zawsze chętnie splunę na bit rozkminę Nie mam problemu z tym, co myślisz o mnie Dotkniesz mnie tylko jak spotkają się nasze dłonie Nauczyłem się filtrować ściek nienawiści Posortowałem odpady i jestem czysty
Cuty: To nie jest tak, że próbuję gdzieś uciec Aby ukoić nerwy i wygrać walkę Coś jest tu nie tak Ty gryziesz się w język, ja stoję na ziemi mocno Jestem pewien Wiesz, że nigdy nie kłamię i możesz mieć pewność Chociaż nie jest jak dawniej, gdy mnie tylko zawołasz Przy wymianie spostrzeżeń Przy wódce i jazzie jak już nawijam to szczerze Jestem pewien
To nie tak, że was kiedyś tam zostawiłem Żyję, by wygrywać i wygrałem, bo wciąż żyję Choć pętlę chciałem zakładać na szyję Bo miałem dość tego, co robiłem rodzinie Dziś na pętlę podkładam ładunki emocji Dziś jak ładuję od fanów zawsze mam propsy Nie wiedziałem, że tylu nas jest takich Jak nie chcąc w papierach syfu, odmówiłem terapii Dziś nie wiem, którego dnia nacisnę spust Na razie znów planuję, ale wyjdzie chuj To nie tak, że celowo przestaję chcieć chcieć Po prostu chcę spokój, kurwa, na własność mieć Mam dwa domy, ale jestem w obu nieswój To wkurwia mnie bardziej niż jebany dobór wersów Chciałbym ułożyć się z życiem, a nie znowu zepsuć Zaraz wstanę i stanie się to znowu bez sensu I to nie tak, że ci kłamię, choć mam problem Prawdomówność nigdy nie była moim godłem Nigdy nie chciałem nikogo skrzywdzić celowo Choć jak trzeba to jestem sztywny, wiadomo Odbieraj mnie jak chcesz, to jest twoja rzecz Bez prawdy obiektywnej, bo i tak jest twoim nie I gdy minę cię nie oglądaj się za mną Chociaż bywa, że jestem sobą za bardzo I to nie tak, że emocje mi słowa kradną Ale po to to mówię, by zostawić je za mną
To nie tak! Zupełnie nie!
Cuty: To nie jest tak, że próbuję gdzieś uciec Aby ukoić nerwy i wygrać walkę Coś jest tu nie tak Ty gryziesz się w język, ja stoję na ziemi mocno Jestem pewien Wiesz, że nigdy nie kłamię i możesz mieć pewność Chociaż nie jest jak dawniej, gdy mnie tylko zawołasz Przy wymianie spostrzeżeń Przy wódce i jazzie jak już nawijam to szczerze Jestem pewienTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.