Fatalnie jakoś życie mi się plecie: oto w czytelni od dawna już spotykam dziewczę najpiękniejsze w świecie, lecz jej poznać nie mogę ani rusz.
Przez poniedziałek, wtorek, środę, czwartek, piątek powtarzam sobie: "W sobotę poznam ją". Lecz co sobotę na jej widok tracę wątek. I cóż wiem o niej? Dotąd tylko to:
Że w katalogu ma numer trzynasty, że lubi czytać, tak samo jak ja, że nosi beret i szalik kraciasty i że Balzaca całego zna.
Że ma w czytaniu numer dwieście szesnasty i że jej widok zapiera mi dech, że moje szczęście ma numer trzynasty i że to właśnie mój pech.
Gdy książkę jej podaję, chciałbym krzyczeć, że jest urocza tak jak Manon, że kocham ją jak Dante Beatrycze, lecz tylko tak rozmowy nasze brzmią:
"Trzynasta karta, tysiąc sześćset siedemnaście, pięćdziesiąt trzy lub sześćdziesiąt, drugi tom". – "Pięćdziesiąt trzy – powiadam ja – w czytaniu właśnie". I cóż wiem o niej? Nadal tylko to:
Że w katalogu ma numer trzynasty, że lubi czytać, tak samo jak ja, że nosi beret i szalik kraciasty i że Balzaca całego zna.
Że ma w czytaniu numer dwieście szesnasty i że jej widok zapiera mi dech, że moje szczęście ma numer trzynasty i że to właśnie mój pech.
Na niebie słońce żółte jak słonecznik, a na kasztanach różowy kwiat – to nawet śmieszne, nawet niedorzeczne, żeby wiosną samemu iść przez świat!
Oglądam książki na kiermaszu półprzytomnie, na każdej książce najmilszą widzę twarz. Lecz nagle obok ktoś "dzień dobry" mówi do mnie, ktoś przy mnie blisko staje, właśnie ta...
Co w katalogu ma numer trzynasty, co lubi czytać, tak samo jak ja, co nosi beret i szalik kraciasty i co Balzaca całego zna.
Co ma w czytaniu numer dwieście szesnasty i której widok zapiera mi dech, to moje szczęście ma numer trzynasty i że to szczęście – nie pech.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.