Muszę wyznać mój mężczyzna Ciągle się nie utożsamia Z ideałem tej męskości Co tak w snach mnie oszałamia
Jako mąż mi w snach pasuje Idealnie odpowiada Jak ptaszkowi co poluje Geometria kształt owada
Lecz gdy jestem przebudzona i go widzę Rozczarowywuje wszystkim mnie A namówić go to ja się wstydzę Do tego by był taki jak we śnie
Taki trochę ciut szalony Wariatuńcio pomylony Co by nocą porwał balon Zabrał mnie do Barcelony
By pokazać mi uliczkę, Którą wielbi cały świat Niechby wojsko, psy, policja Cały czas szukali nas
Niechby w mediach powiedzieli Taki tekst taki prawdziwy Od trzech dni nam zaginęli Młodzi, piękni i szczęśliwi
Lecz niestety wszystko zmienia się na jawie On zatraca w sobie cały wdzięk Apolla Jest tak inny, tak kompletnie obcy prawie Na mych oczach on się zmienia cały w trolla
Wciąż zmęczony, otępiały Wlepia we mnie smutne gały To znów szczerzy do mnie zęby Jak koń co wchłania otręby
Czasem owładnięty chucią Przez naturę swą kogucią Wskoczy nagle na teściową Krzycząc, że jest głupią sową
Co po nocach nasłuchuje Czy małżonek się sprawuje Wtedy podeptana mama Woła zabić, zabić chama
A gdy skończy się dzień Co się stanie już wiem Mój troll będzie don Juanem Albo ptakiem rozśpiewanym Aż po świt, aż po świt
On w snach umie być łabędziem I tak pieścić puchem piór, Że ja muszę wciskać jasiek w między zębie By nie krzyczeć z rozkoszy Mon Amour! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|