Na deptaku przy budynku Boski monopol zniknął z rynku Wielkie głowy z aureolami Telezakupy zdobyły Grammy
Spacerują zapomniane Nimfy fioletowowłose Z permanentnym makijażem, co zakrywa po łzach Policzki bose
Ciepło tak, że papierosy zaczęły się same zginać Oczekiwania zaczynają się z rąk wyślizgiwać Na chorowanie trzeba by ich było stać A ich nie stać, więc wolą stać i podrygiwać
W końcu startują potańcówkowe spotkania Pierwsze tańce i spóźnienia na rehabilitację z rana Bo rozciągają się po ośrodku pukania O tak
A oni by chcieli znów zatańczyć walca W sanatorium na letnim turnusie Na potańcówkach do białego rana I zapomnieć o duszy platfusie
Może spotkają się na krytej pływalni Potem cicha myśl, zabrać się do przebieralni A z przebieralni zrobić wstęp do sypialni Jak szczeniaki - każda chwila w całowalni
Ona pływa pieskiem, pewnie w domu czeka mops Po pływaniu zawsze w usta wrzuca ten zielony drops Ten wiesz który, ten, co zawsze, jak go czujesz robisz hops Chce go tobie wrzucać też, gdy przeżuwasz ten zmielony klops
A on ma znaczków chyba dwa miliony Gdy mu dzieci wysyłają jest zadowolony Wnuki posyłają też, gdy zwiedzają świata strony Lecz on wolałby dostawać chociaż ich kartonowe klony
Takie wiesz, z bibułką, z jakimś tam szlaczkiem I żeby chociaż trochę były podobne do oryginału Takie by chciał
A oni by chcieli znów zatańczyć walca W sanatorium na letnim turnusie Na potańcówkach do białego rana I zapomnieć o duszy platfusie
Ale tutaj to wszystko nie ma znaczenia Każdy ma swój tor, swoje płetwy do ostrzenia Żaden dansing w sanatorium nic nie zmienia Każdy stary kąsek tutaj jest do zagryzienia
Panowie prawa, lewa, brzuch, prawa, lewa, brzuch Slipki ledwie widać znów, ledwie widać znów Lecz w jacuzzi w zdrowym ciele zdrowy duch, zdrowy duch Lecz i tak powychwalajcie kształty swoich wyśmienitych kluch
Piękne są, piękne kluchyTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.