Przyszła wreszcie owa chwila, że idziemy do cywila, garniturek i kapelusz i niedzielą każdy dzień.
Dawny piechur już nie piechur, bez przepustki, bez pośpiechu, po ulicach rozśpiewanych każdy cywil sobie pan.
A jednak niełatwo zostawiać mi was, w szeregu z wami nie stać tak jak wczoraj. Na kołku powiesić karabin i pas, o podkutych zapomnieć buciorach.
A jednak za gardło coś ściska, z wami przecież nie było mi źle. Żegnajcie, kochane chłopaki, wspominajcie też czasem i mnie.
Co się stało z dziewczętami, nie strzelają już oczkami, patrzą chłodno, bez uśmiechu, i do grzechu skłonne mniej.
Więcej miałem łask u kobiet, kiedym mundur miał na sobie, kroczył dziarsko po ulicach tak jak świeca zgrabny chłop.
A jednak niełatwo zostawiać mi was, w szeregu z wami nie stać tak jak wczoraj. Na kołku powiesić karabin i pas, o podkutych zapomnieć buciorach.
A jednak za gardło coś ściska, z wami przecież nie było mi źle. Żegnajcie, kochane chłopaki, wspominajcie też czasem i mnie. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|