Trzeba sięgnąć do szkatuły i wybadać, Janie Kanty, fukierowski sek, riwuły, małmazyje, alikanty.
Rzędy beczek i antałów stoją w loszku długie lata, do zamorskich tych specjałów wnet ci serce zakołata!
Zacna pani Maciejowa, co jest w gębie jak megiera, złotówczynę w garści chowa na lampeczkę u Fukiera.
A pan Jacek, zuch nad zuchy, co w Hiszpanii pijał wino, nie pogardzi w czas posuchy węgierskiego butelczyną!
Tak jak niegdyś przed wiekami, co go dały w upominku, jest dziś Fukier między nami na warszawskim Starym Rynku.
Zawsze pełną wina czarę ma na smętków radowanie. Póki stoi Miasto Stare, Fukier w mieście pozostanie!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.