Były wiosny złe i szare, nierozkwitłe barwą kwiecia, poczerniałe mgłami dymów, ogłuszane hukiem salw. Były wiosny, którym nigdy ptak na drzewie nie zaśpiewał, takie wiosny, które majem nie zaznały złotych barw.
Szły szeregiem szare wiosny, każda niespokojna, pięć tych wiosen odliczyła bezlitosna wojna. Ale po nich przyszła inna, słońcem rozjaśniona i zieleni drzew otwarła świetliste ramiona. Przyszła wreszcie, najprawdziwsza, szósta w kalendarzu, polska wiosna, ta, o której każdy w sercu marzył.
Były wiosny złe i szare, ostrzelane na przedpolach, których zieleń umierała, z drzewa ranny spadał ptak. Szli żołnierze szeregami, wiatr zawodził im w topolach, taką wiosna, którą budził krwawą łuną każdy brzask.
Szły szeregiem szare wiosny, każda niespokojna, pięć tych wiosen odliczyła bezlitosna wojna. Ale po nich przyszła inna, słońcem rozjaśniona i zieleni drzew otwarła świetliste ramiona. Przyszła wreszcie, najprawdziwsza, szósta w kalendarzu, polska wiosna, ta, o której każdy w sercu marzył. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|