Na peryferiach peryferii Gdzie piołun i rozbite szkło Tam stare auta, bez histerii Kończyły zwykle drogę swą
Ze względu na techniczny stan Co jazdę czynił niebezpieczną Rozsądny ich ostatni pan Cicho parkował je na wieczność
Potem je rdza zaczyna żreć Blaszane, puste futerały Możliwa jest podwójna śmierć: Martwe przedmioty umierały
Lecz był raz jeden automobil Prześmieszny jak spłakany clown Jeden nie poddał się losowi Gdy z panem los rozłączył go
Najpierw na miejscu wiernie czekał A potem ruszył za nim w ślad On kiedyś w sobie miał człowieka: To się pamięta wiele lat
Jak wierny pies objeżdżał wciąż Codzienne szlaki swego pana Nie ma w tym nic dziwnego, bo Chciał być potrzebny i kochany
On kiedyś w sobie miał człowieka On dobrze wiedział, co to jest Więc nie uwierzył, czas to lekarz Więc szukał wciąż jak wierny pies
I znajdzie go któregoś dnia Pan powie: "Znowu jesteś, błaźnie" I będzie tam, gdzie jego pan Bo obaj mają wyobraźnięTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.